Procesy demograficzne są nieubłagane. W ciągu ostatnich 20 lat liczba narodzin w Polsce spadła o blisko połowę i ciągle maleje. Obecnie co roku przychodzi na świat ok. 350 tys. dzieci. Specjaliści szacują, że w 2020 roku liczba ta spadnie do 315 tys., by dziesięć lat później wynieść już tylko 238 tys. Powodem jest bezrobocie i coraz silniej odczuwane, szczególnie przez młodych ludzi związane z nim ciśnienie finansowe, które powoduje, że na urodzenie i wychowanie potomstwa coraz mniej osób może sobie pozwolić.
Jednocześnie wydłuża się średnia długość życia Polaków. W przypadku mężczyzn w ubiegłym roku wyniosła ona 73,3 roku, kobiet – 80,6.
– Społeczeństwo z roku na rok będzie się starzeć – komentuje Janusz Wasilewski z Głównego Urzędu Statystycznego. - Jeśli te tendencje się utrzymają, a wszystko na to wskazuje, że tak właśnie będzie, za kilkanaście lat czeka nas prawdziwa katastrofa demograficzna.
Reklama
Na razie jednak na starzejącym się społeczeństwie będzie można zarobić. W Polsce działa około 12,5 tys. samodzielnych, niezwiązanych z placówką medyczną czy rekreacyjną salonów masażu. Do uruchomienia tego typu działalności nie jest bowiem potrzebne wykształcenie medyczne ani specjalne zezwolenia (jedynie osoby wykonujące masaże lecznicze muszą ukończyć co najmniej odpowiednie technikum). Wystarczy jedynie, jak w przypadku każdego innego biznesu, wpis do prowadzonej w Urzędzie Gminy ewidencji. Bardzo ważną kwestią, jak twierdzą specjaliści, jest natomiast przygotowanie pomieszczeń. – Bez zezwolenia Sanepidu legalna praca nie jest możliwa - mówi Marcin Banasiński, właściciel strony internetowej www.serwis-masazysta.pl.
Gabinet, aby mógł zostać przyjęty przez sanepid, powinien mieć co najmniej 12 mkw. powierzchni. Konieczny jest dostęp do światła zarówno naturalnego jak i sztucznego (o natężeniu co najmniej 150 luksów). W pomieszczeniu powinna znajdować się umywalka z ciepłą wodą, dozownikiem mydła oraz jednorazowymi ręcznikami. Prócz tego z lokalu musi zostać wydzielona recepcja z poczekalnią, toaletą dla klientów i szatnią. Jeśli gabinet prócz klasycznych suchych masaży będzie także wykonywał tzw. mokre (z użyciem olejków), pomieszczenie powinno mieć instalację prysznicową.
Koszt przebudowy w średnim standardzie, jak szacują właściciele tego typu interesów, powinien się zamknąć w kwocie 10 tys. zł na jedno stanowisko masażu.
Pozostałe inwestycje są już dużo tańsze. Konieczne będzie wyposażenie recepcji w narzędzia do prowadzenia księgowości (komputer). W gabinecie natomiast muszą się znaleźć urządzenia związane z podstawową działalnością (stół do masażu, wałki rehabilitacyjne, podkładki, prześcieradła i oliwki). Ważnym elementem, jak twierdzą właściciele takich firm, jest zapewnienie w lokalu odpowiedniego nastroju. Należy zatem zadbać o kupno dobrego sprzętu muzycznego wraz z licencją, o czym warto pamiętać, na publiczne odtwarzanie muzyki. – Dzisiaj nie da się już świadczyć tych usług w piwnicy, na parterze bloku czy w prywatnym mieszkaniu - mówi Marcin Banasiński. – Klienci w ostatnich latach stali się bardzo wymagający.
Oczywiście, aby osobiście świadczyć tego typu usługi, trzeba się tego nauczyć. Organizowany zazwyczaj w weekendy, dwumiesięczny podstawowy kurs masażu polinezyjskiego kosztuje od 2,5 do 6 tys. zł (gdy zajęcia odbywają się w tygodniu trwa on siedem dni). – Nauka jednak trwa w zasadzie przez cały czas – mówi Banasiński. – Ten, kto nie pogłębia umiejętności, cofa się w tym biznesie i szybko traci klientów.
Pocieszające jest, że samo uruchomienie gabinetu otwiera perspektywy do prowadzenia wielu przynoszących dodatkowy dochód innych działalności. Stosunkowo małym kosztem gabinet można przystosować do wykonywania ćwiczeń rehabilitacyjnych (atlas, rowery, przytwierdzone do ściany drabinki, wykładzina na podłodze). Sauna fińska z podstawowym wyposażeniem, wykonana ze świerku skandynawskiego kosztuje (razem z montażem) od 5 do 9,5 tys. zł. Do tego jednak trzeba doliczyć koszt wynajęcia dodatkowego pomieszczenia i zainstalowania w nim co najmniej jednego prysznica.
Duży jest popyt na solaria. Uruchomienie łóżka opalającego to jednak już całkiem spory wydatek. Za proste urządzenie mające 30 lamp, wyposażone w system wentylacji i nadmuchu oraz obsługiwany z recepcji pulpit sterowniczy trzeba zapłacić ok. 30 tys. zł. Bardziej skomplikowane, topowe maszyny, mające na przykład system specjalnych opalaczy twarzy, trzeba zapłacić blisko dwa razy więcej.
Wydatek jednak w dłuższej perspektywie powinien się opłacić. Minuta w warszawskim solarium kosztuje 1,20 – 1,60 zł (w zależności od klasy urządzenia i lokalizacji). Przeciętne miesięczne użycie w gabinecie mającym dobrą lokalizacji może wynieść 4 – 5 tys. minut. Zatem na samym opalaniu można zarobić 4,8 – 8 tys. zł brutto.
Ważne akty prawne
Szczegółowe zasady przystosowania pomieszczeń do wykonywania masażu reguluje rozporządzenie ministra zdrowia z 17 lutego 2004 roku w sprawie szczegółowych wymagań sanitarnych, jakim powinny odpowiadać zakłady fryzjerskie, kosmetyczne, tatuażu i odnowy biologicznej.