Porozumienie zostało przyjęte z aplauzem przez najważniejszych partnerów gospodarczych strefy euro - Chiny, Japonię i Rosję - zwraca uwagę AFP.

Ministerstwo spraw zagranicznych Chin poinformowało w czwartek rano, że uznaje uzgodnienia państw eurolandu za sukces. Rzeczniczka MSZ podkreśliła podczas konferencji prasowej, że Pekin ma nadzieję, iż dzięki temu porozumieniu poprawi się poziom zaufania na rynkach finansowych.

Sama szefowa chińskiej dyplomacji, pani Jiang Yu dodała, że dzięki osiągniętemu konsensowi proces integracji europejskiej nabierze "nowej energii" i dynamiki. UE jest głównym partnerem handlowym Chin. Tu też trafia lwia część chińskiego eksportu.

Agencja Xinhua w oficjalnym komentarzu rezultaty brukselskich negocjacji określiła jako "pozytywne, lecz pełne trudności".

Reklama

Według europejskich dyplomatów Pekin gotów jest zasilić fundusz ratunkowy dla krajów strefy euro w potrzebie. Żadne chińskie źródła oficjalne nie potwierdziły jeszcze przypisywanych Pekinowi intencji. Jednak same spekulacje na temat pomocy Chin wystarczyły, jeszcze przed końcem szczytu w Brukseli, by w środę pozytywnie zareagowały giełdy w USA.

Bardziej klarowne są intencje Japonii - komentuje AFP - Tamtejszy minister finansów Jun Azumi obiecał w czwartek, że jego kraj podejmie "stosowne kroki", by pomóc Europie. Od początku roku Tokio zainwestowało już 2,68 mld euro w ratowanie strefy euro. Przed szczytem w Brukseli rząd Japonii wielokrotnie deklarował gotowość dalszego inwestowania w EFSF, jednak pod warunkiem, że Europejczycy uzgodnią plan awaryjny zdolny przywrócić spokój na rynkach finansowych.

Japonię, która ma drugie po Chinach, największe na świecie rezerwy walutowe, od miesięcy niepokoił wzrost kursu jena, spowodowany kryzysem euro.

Rosja, chwaląc plan ratunkowy eurolandu, wyraża jednak wątpliwości co do trwałego charakteru przyjętych rozwiązań. Według Moskwy, mogą się one okazać zarówno kruche, jak i niewystarczające. A pomoc państw wschodzących - podkreślają Rosjanie - nie będzie bezwarunkowa. Niemniej doradca prezydenta Rosji ds. gospodarczych Arkadij Dworkowicz zadeklarował, że jeśli potrzebne będzie dodatkowe wsparcie ze strony samej Moskwy, to Kreml gotów będzie to rozważyć.

Dworkowicz dodał jednak, że posunięcia Rosji są "koordynowane" z innymi krajami BRICS (Brazylią, Indiami, Chinami i Afryką Południową).

Moskwa ostrzega przy tym, że wzrost kontrybucji ze strony krajów wchodzących oznacza również, że "zwiększy się rola, jaką odgrywają" w instytucjach wciąż jeszcze zdominowanych przez potęgi Zachodu.

Szef Banku Światowego Robert Zoellick oświadczył, że porozumienie to "ważny etap" dla strefy euro, który pozwoli "zyskać na czasie", ale dodał, że przywódców eurolandu czekają jednak jeszcze kolejne trudne decyzje. Wezwał też do przyjęcia reform podatkowych, by poszerzyć bazę dochodów państw europejskich. Opowiedział się też za otwarciem rynków na zagraniczną konkurencję, by podnieść efektywność gospodarek.

Była francuska minister finansów, dyrektor MFW Christine Lagarde uznała rezultaty szczytu za istotny postęp; ostrzegła jednak, że konieczne będzie "bardziej szczegółowe określenie sposobu funkcjonowania EFSF".

Lagarde zwróciła też uwagę, że planowane dokapitalizowanie europejskich banków o 106 mld euro może być niewystarczające. Według rynków całkowite potrzeby Europy są znacznie wyższe, a MFW wycenia je raczej na 200 mld euro.

Najbardziej entuzjastycznie na temat ustaleń szczytu wypowiedziały się władze francuskie. Minister finansów Francji Francois Baroin powiedział, że zakończony szczyt eurogrupy pozwolił uratować wspólną walutę i był globalną i wiarygodną odpowiedzią na kryzys zadłużenia w Europie.

Francuskie gazety podkreślają w czwartek, że szczyt eurolandu pozwoli powstrzymać spiralę chaosu w strefie wspólnej waluty. Prasa zauważa jednak, że na trwałe rozwiązanie zadłużenia w eurolandzie trzeba jeszcze poczekać.

Sceptycy nad Sekwaną zwracają uwagę na to, że cena pomocy Chin może być wysoka i zaszkodzić dalszej integracji Unii.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel oceniła, że strefa euro "spełniła oczekiwania" i "zrobiła to, co należało dla euro", dochodząc do porozumienia w sprawie planu walki z kryzysem zadłużeniowym. "Jeszcze przed kilkoma dniami nie było to tak oczywiste" - dodała Merkel, nawiązując do rozbieżności stanowisk pomiędzy państwami unii monetarnej.

Brytyjski minister finansów George Osborne ocenił, że strefa euro wchodzi na "dobrą drogę", ale trzeba "naciskać" na jej przywódców, by wdrażali porozumienie osiągnięte w Brukseli.

Przywódcy eurolandu uzgodnili w czwartek w nocy w Brukseli działania, które mają sprawić, by grecki kryzys nie rozszerzył się na dalsze kraje europejskie, jak np. Włochy. Uzgodniono zwiększenie do około biliona euro mocy pożyczkowych Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) oraz dokapitalizowanie banków o ok. 106 mld euro. Porozumiano się też z sektorem bankowym w sprawie redukcji długu Grecji z 50-procentowymi stratami dla posiadaczy greckich obligacji, dzięki czemu dług Grecji zmniejszy się o 100 mld euro.

Podsumowując opinie na temat wyników szczytu Reuters zauważa, że największym ryzykiem, jakim obciążony jest plan ratunkowy jest to, że Europa zbyt długo będzie wprowadzać go w życie.