Pierwsze reakcje agencji ratingowych na expose premiera są umiarkowanie pozytywne. Inwestorzy w piątek zaprezentowali odmienne zdanie, ale nie jest wykluczona korekta ich opinii.

Piątkowa sesja na głównych europejskich giełdach nie przyniosła poprawy nastrojów, ale zniżki były umiarkowane. Od początku listopada dominuje tendencja spadkowa. Na razie nie jest ona niezbyt silna, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę skalę zagrożeń związanych z kryzysem zadłużenia i spowolnieniem gospodarczym. DAX do tej pory stracił 5,5 proc., a CAC40 poszedł w dół o 7,5 proc. WIG20 idzie łeb w łeb ze wskaźnikiem we Frankfurcie, a byłby nieco lepszy, gdyby nie piątkowe załamanie, spowodowane w głównej mierze prawie 14 proc. spadkiem notowań akcji KGHM. Zniżka naszego wskaźnika największych spółek o 2,3 proc., do 2240 punktów, pogorszyła techniczny obraz rynku i zniweczyła wysiłki byków, zmierzające do utrzymania go w okolicach 2300 punktów. Teraz znalazł się on zaledwie 20 punktów powyżej poprzedniego dołka z 20 października. Jeśli sytuacja szybko nie ulegnie poprawie, trzeba się liczyć ze spadkiem w okolice minimum z pierwszych dni października, czyli testowaniem poziomu 2050-2100 punktów. Dziś, jeśli nastroje na światowych parkietach pozwolą, możemy liczyć na odreagowanie piątkowego załamania.

Na Wall Street piątkowa sesja była remisowa. Poprawy sytuacji nie była, a stabilizacja na niskim poziomie po kilkudniowych spadkach to za mało, by oczekiwać zmiany nastrojów. Paradoksalnie, to właśnie fatalne nastroje mogą być czynnikiem, który pomoże bykom. Chyba, że z opresji wybawią je lepsze informacje.
W najbliższych dniach czeka nas sporo danych makroekonomicznych. We wtorek poznamy dynamikę amerykańskiej gospodarki, a w czwartek niemieckiej. W środę opublikowane zostaną wskaźniki aktywności przemysłu i usług w Chinach i strefie euro oraz informacje o dochodach i wydatkach Amerykanów, liczbie zasiłków dla bezrobotnych, zmówieniach na dobra trwałego użytku i indeksie nastrojów konsumentów. W środę mija termin zakończenia prac kongresowej komisji, która miała skonkretyzować plany równoważenia amerykańskiego budżetu. Porozumienia politycy nie osiągnęli, co może popsuć nastroje.

Humory w Azji dziś były złe. Nikkei spadł o 0,3 proc., na godzinę przed końcem sesji wskaźnik na Tajwanie tracił ponad 2,5 proc., a w Hong Kongu 1,9 proc. W Szanghaju indeksy zniżkowały po 0,6-0,9 proc. Zaskakująco wysoki był deficyt japońskiego handlu zagranicznego. Oczekiwano nadwyżki w wysokości 40 mld jenów, tymczasem deficyt sięgnął 274 mld jenów. Spadki notowań kontraktów na indeksy amerykańskie i głównych giełd europejskich, sięgające rano 0,5-0,6 proc. nie wróżą najlepszego początku sesji. Zgodnie z oczekiwaniami, w Hiszpanii wybory wygrała Partia Ludowa, a jej liderzy zapowiedzieli kontynuację reform. W trakcie weekendu przedstawiciele Unii Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego wizytowali Grecję, a w poniedziałek i wtorek premier Papademos będzie walczył w Brukseli o uruchomienie kolejnej transzy międzynarodowej pomocy.