FTSE 100 po otwarciu notowań wzrósł o 0,27 proc. i wyniósł 5.520,49 pkt., CAC 40 spadł o 0,15 proc. i wyniósł 3.149,93 pkt., niemiecki indeks DAX spadł o 0,32 proc. i wyniósł 6.069,22 pkt.

WIG 20 na otwarciu sesji wyniósł 2279,01 pkt., co oznacza spadek o 0,40 proc.

„Warto się zastanowić nad genezą i miejscem podjęcia wczorajszej decyzji o skoordynowanej akcji głównych banków centralnych świata. Z jednej strony trudno sobie wyobrazić, że na tak istotne posunięcie główni bankierzy zdecydowali się bez wiedzy i zgody polityków. Z drugiej zaś, można sądzić, że gdyby za decyzją tą stali politycy, zwłaszcza europejscy, moglibyśmy się jej nie doczekać, a o zamiarach prasa spekulowałaby kilka dni wcześniej” – rozważa Roman Przasnyski z Open Finance.

Jak dodaje analityk, jeśli politycy nie mieli z tą decyzją nic lub niewiele wspólnego, można oczekiwać na jakiś ruch z ich strony. A to mogłoby sprzyjać kontynuacji zwyżki. Samo obniżenie oprocentowania swapowych operacji nie rozwiązuje bowiem żadnych istotnych problemów, jedynie ma na celu zwiększenie płynności na rynkach finansowych. Kolejne dobre dla rynków informacje, tym razem płynące z ust polityków, to deklaracja ministra finansów Wolfganga Shaeuble, że Niemcy są gotowe przekazać MFW więcej pieniędzy, by ten mógł zwiększyć swoją rolę w ratowaniu strefy euro. Do tego optymistycznego zestawu dodać jeszcze należy decyzję Ludowego Banku Chin o obniżeniu stopy rezerw obowiązkowych, która może zwiastować zakończenie cyklu zaostrzania polityki pieniężnej.

Reklama

„Euforia, jaka zapanowała na giełdach po tych informacjach była imponująca. Gorzej z prognozami jej kontynuacji. W niektórych komentarzach w decyzji banków centralnych dostrzega się analogię do luzowania polityki pieniężnej z lat 2007-2009. Takie twierdzenie jest chyba przesadzone, szczególnie jeśli za nim miałaby iść sugestia mówiąca o początku fali wzrostowej choć w części tak silnej i długotrwałej, jak ta zapoczątkowana w marcu 2009 r.” – tłumaczy Przasnyski.