"Jesteśmy gotowi się dołożyć, ale tylko via MFW. Jeśli MFW jest gotowy, to my też" - powiedział dziennikarzom Dworkowicz, ekonomiczny doradca prezydenta Dmitrija Miedwiediewa.

>>> Czytaj też: "NYT": Polska ma najzdrowszą gospodarkę w Europie

"Europa jest naszym najbliższym partnerem handlowym. Jakikolwiek negatywny rozwój sytuacji w Europie negatywnie nas też dotknie. Wtedy stracimy więcej niż te 10 mld" - podkreślił.

>>> Polecamy: Włosi są najbogatszym narodem na świecie

Reklama

Dworkowicz wyjaśnił, że 10 mld dolarów Rosja zadeklarowała wcześniej jako środki do dyspozycji MFW, ale te nie były jeszcze wykorzystane. "Te 10 mld dolarów to minimum. Nie mniej. Jesteśmy gotowi dołożyć jeszcze sumę do 10 mld dolarów. Ale to będzie zależało od pakietu" - dodał doradca prezydenta Rosji. W sumie można więc mówić nawet o potencjalnie oferowanej kwocie do 20 mld dolarów na strefę euro.

Doradca Miedwiediewa wyjaśnił, że zaangażowanie dodatkowych środków zależeć będzie od tego, czy Unii Europejskiej, jak planuje, uda się osiągnąć cel - gotowość do użycia 1 bln euro w ramach tzw. zapory przeciwpożarowej (firewall), by zapobiegać rozprzestrzenianiu się kryzysu zadłużenia w eurolandzie.

W Brukseli rozpoczął się przed południem 26. szczyt UE-Rosja. Ma być poświęcony głównie wizom i handlowi, ale UE obiecuje poruszyć kwestie wyborów do Dumy Państwowej i sytuacji z przestrzeganiem praw człowieka w Rosji. Będzie też zabiegać o to, by Rosja wsparła fundusz ratunkowy strefy euro.

Punktem niezgody jest m.in. unijny pakiet energetyczny, kwestionowany przez Moskwę jako dyskryminujący jej interesy.

"Trzeci pakiet energetyczny nie może być podstawą nowego partnerstwa między UE a Rosją. Dyskryminuje Rosję. Duże firmy po prostu chcą kontrolować całą sieć. Gazprom woli być właścicielem. To nie jest firma produkująca czekoladki; to dużo bardziej skomplikowane" - powiedział Dworkowicz.

Skrytykował też forsowanie przez KE projektu gazociągu Nabucco z regionu Morza Kaspijskiego, bez udziału Rosji. "Nie rozumiemy, dlaczego najważniejszy partner Europy jest wykluczony. Czy to zasady rynkowe? Jeśli tak, to pozwólmy firmom pracować. A jeśli to politycy negocjują, to jest polityczne" - powiedział. Dodał, że dla Rosji "ingerencja Komisji Europejskiej w sytuację na rynku" jest "nieuczciwa".

W czwartek unijny dyplomata ocenił jako "wrogie" i "niekonstruktywne" pojawiające się deklaracje władz Rosji na temat unijnego trzeciego pakietu liberalizacji energii oraz transkaspijskiego gazociągu, którym gaz z regionu Morza Kaspijskiego ma popłynąć do Europy.

Rosja od początku sprzeciwia się wdrożeniu trzeciego pakietu energetycznego, który pozbawia Gazprom pełnej kontroli nad sieciami przesyłowymi w krajach UE. Gazprom w dużej mierze jest inwestorem lub współinwestorem tych gazociągów i nie jest przychylny dostępowi do nich stron trzecich. Zgodnie z przyjętym w roku 2009 unijnym pakietem, systemem przesyłowym gazu w krajach UE mają zarządzać niezależni operatorzy. Mają oni zadbać o konkurencyjny dostęp do gazociągów. Pakiet wszedł w życie w lipcu, ale aż 18 krajów nie wdrożyło w pełni jego postanowień.

Z postanowień pakietu częściowo wyłączony jest gazociąg Nord Stream, który został uznany za projekt o znaczeniu europejskim. Rosjanie chcieliby podobnego wyłączenia w przypadku planowanego gazociągu South Stream, który od końca 2015 roku miałby zaopatrywać w gaz południową Europę. Rura, ułożona m.in. po dnie Morza Czarnego, ma dojść do Austrii i Włoch.

Miedwiediew potwierdza chęć pomocy UE

Rosja jest gotowa zaangażować się w program pomocy dla strefy euro poprzez MFW - powiedział również w czwartek po szczycie UE-Rosja prezydent Dmitrij Miedwiediew. W interesie Rosji jest zachowanie euro, a 41 proc. jej rezerw jest właśnie w tej walucie - mówił.

"Dla Rosji jest ważne, by europejskie kraje porozumiały się i zrobiły to, co trzeba, aby (...) zachować jedną z najważniejszych walut, w których utrzymywane są rezerwy: euro. Leży to w interesie UE, ale także i Rosji. 41 proc. naszych zagranicznych rezerw walutowych jest w euro" - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli Miedwiediew.

Dlatego, dodał, Rosja w ramach Międzynarodowego Funduszu Walutowego, którego jest członkiem, będzie kontynuowała swoją pomoc i "gotowa jest do zainwestowania i wsparcia europejskiej gospodarki i strefy euro".

"Gotowi jesteśmy sprawdzić i rozważyć dodatkowe środki wsparcia, ale główne zadanie należy do członków UE - zastrzegł Miedwiediew. - Tylko Europa jest zdolna pomóc euro, ale inne kraje powinny zapewnić Europie warunki, by uwolniła się z tego kryzysu najszybciej jak to możliwe".

Wcześniej doradca Miedwiediewa Arkadij Dworkowicz mówił w Brukseli, że Moskwa jest gotowa przeznaczyć na ratowanie strefy euro minimum 10 mld dolarów, ale tylko via MFW. Dworkowicz wyjaśnił, że 10 mld dolarów Rosja zadeklarowała wcześniej jako środki do dyspozycji MFW, ale te nie były jeszcze wykorzystane. "Te 10 mld dolarów to minimum. Nie mniej. Jesteśmy gotowi dołożyć jeszcze sumę do 10 mld dolarów. Ale to będzie zależało od pakietu" - dodał doradca prezydenta Rosji. W sumie można więc mówić nawet o potencjalnie oferowanej kwocie do 20 mld dolarów na strefę euro.