Europejski Bank Centralny idzie śladami Rezerwy Federalnej, pompując w rynek pusty pieniądz, aby uratować unię walutową. EBC udzielił wczoraj preferencyjnych trzyletnich kredytów 523 bankom komercyjnym o rekordowej wartości 489 miliardów euro.

Pożyczki są oprocentowane na zaledwie 1 proc., podczas gdy inflacja w strefie euro wynosi 3 proc. Prezes EBC ma nadzieję, że przynajmniej część tych środków banki komercyjne zainwestują w obligacje peryferyjnych krajów unii walutowej. W przyszłym roku państwa Eurolandu będą musiały łącznie sprzedać papiery dłużne warte 1,6 biliona euro.

W 2009 i 2010 roku amerykańska Rezerwa Federalna dwukrotnie przeprowadzała podobną operację, choć na znacznie większą skalę (łącznie 4,1 biliona dolarów). Bank centralny kupował obligacje emitowane przez skarb państwa USA, de facto wpuszczając na rynek pusty pieniądz, aby pomóc przełamać recesję. Ówczesny prezes EBC Jean- -Claude Trichet odrzucał ten sposób. Tłumaczył, że zgodnie ze statutem unijny bank centralny nie może podejmować działań, które mogłyby doprowadzić do wzrostu inflacji.

>>> Zobacz też: Gigantyczne zadłużenie przytłacza właścicieli polskich banków

– Mario Draghi zmienił stanowisko, gdy okazało się, że przyjęty 9 grudnia przez przywódców UE pomysł unii fiskalnej nie wystarczy, aby przywrócić zaufanie rynków. Szef EBC stanął przed pytaniem: czy warto trzymać się litery statutu, nawet jeśli doprowadzi to do rozpadu unii walutowej – mówi „DGP” Cinzi Alcidi, ekspertka brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS).

– Nie widzimy żadnego wstydu w uruchomieniu preferencyjnych kredytów dla banków. To instrument, który jest po to, aby go używać – podkreślał w Parlamencie Europejskim sam Draghi.

Niemieckie Stowarzyszenie Bankowe, do którego należą tacy potentaci jak Commerzbank i Deutsche Bank, wydało wczoraj oświadczenie, w którym zaznacza, że inicjatywa EBC przyczyni się do przezwyciężenia problemu braku płynności na europejskim rynku bankowym. To ważny sygnał, bo do tej pory właśnie Niemcy były największym zwolennikiem ortodoksyjnej roli EBC, która miałaby się koncentrować wyłącznie na utrzymaniu stabilności cen.

Zdaniem ekspertów CEPS europejskim bankom brakuje obecnie około 750 miliardów euro kapitału. To skutek braku zaufania na rynku: instytucje finansowe nie chcą wzajemnie udzielać sobie pożyczek, bo nie są pewne, na ile ich partner jest wypłacalny. Na razie jednak operacja przeprowadzona przez EBC nie wystarczyła, aby przywrócić spokój inwestorom. Rentowność 10-letnich włoskich obligacji wręcz wzrosła o 22 punkty bazowe do 6,836 proc. Przy tak wysokim poziomie Rzym nie będzie w stanie na dłuższą metę obsługiwać swojego długu. Także euro, bo po umocnieniu się wczoraj przed południem do blisko 1,32 dol. ponownie spadło do 1,308 dol.

– Kredyty preferencyjne udzielone przez EBC przynoszą długo wyczekiwaną ulgę bankom komercyjnym, którym brakowało środków do prowadzenia normalnej działalności. Jednak nie rozwiązuje to fundamentalnego problemu, jakim są obawy inwestorów o niewypłacalność krajów południa strefy euro – uważa Peter Schaffrik, analityk RBC Capital Markets w Londynie.

Eksperci obawiają się, że mimo dodatkowego zastrzyku gotówki banki wcale nie będą kupowały obligacji peryferyjnych krajów strefy euro, bo chcą wzmocnić bilans przed wejściem w życie w UE nowych norm ostrożnościowych w czerwcu przyszłego roku.

>>> Zobacz też: Solidarność kontra rynek. Unia wielu prędkości staje się faktem

Aby przekonać inwestorów do wypłacalności państw unii walutowej, Bruksela zgodziła się także, aby MFW samodzielnie nadzorował proces wdrażania planów oszczędnościowych przez władze Grecji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii. Do tej pory zajmowali się tym eksperci tzw. trojki, w skład której poza MFW weszły także EBC i Komisja Europejska. Fundusz wzbudza szczególne zaufanie wśród inwestorów z krajów Azji Południowo-Wschodniej, które same w latach 90. XX wieku przeszły pod kierunkiem MFW drastyczne plany oszczędnościowe.