W praktyce oznacza to pompowanie pustego pieniądza, aby pobudzić wzrost gospodarczy.
Uzupełnieniem tej inicjatywy ma być skupowanie przez Fed obligacji zabezpieczonych gwarancjami hipotecznymi na 40 mld dol. miesięcznie. Jednocześnie prezes banku Ben Bernanke zapowiedział, że przynajmniej do połowy 2015 r. stopy procentowe pozostaną na historycznie niskim, bliskim zeru poziomie.
Wszystko to ma pobudzić anemiczny rozwój kraju. Jak na standardy amerykańskie wskaźnik bezrobocia (7,9 proc.) pozostaje na wysokim poziomie. Także wzrost gospodarczy (2 proc. w 2013 r.) nie jest dla Waszyngtonu zadowalający.
Pod koniec tego roku kończy się inna operacja Fed, która ma wspierać rozwój kraju: twist. Polega ona na zamianie przez bank centralny obligacji krótkoterminowych na obligacje długoterminowe za 45 mld dol. miesięcznie. Ta forma wsparcia także oznacza pompowanie dodatkowego pieniądza na rynek.
Reklama
– Gdyby Fed nie podjął nowej inicjatywy na rzecz wzrostu po wygaśnięciu twista, oznaczałoby to de facto zacieśnienie warunków udzielenia kredytu. A tego przy obecnej, bardzo słabej koniunkturze Bernanke nie chce zrobić – uważa Torsten Slok z nowojorskiego oddziału Deutsche Banku.
W listopadzie 2010 r. Fed już przeprowadził podobną operację stymulacji wzrostu gospodarczego. W ramach Quantitative Easing 2 przez osiem miesięcy bank centralny skupował obligacje skarbu państwa o łącznej wartości 600 mld dol. W efekcie tego rentowność amerykańskich 10-letnich obligacji spadła z 3,34 proc. do 2,63 proc. To z kolei ułatwiło przedsiębiorcom zaciąganie kredytów.
Wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych w ubiegłym roku pozostał jednak anemiczny – 1,7 proc. Stąd ekonomiście są podzieleni w ocenie skuteczności metod, jakie stosuje Rezerwa Federalna.
Europejski Bank Centralny również skupował obligacje najbardziej zadłużonych krajów strefy euro, ale na zdecydowanie mniejszą skalę. Od wybuchu kryzysu zadłużeniowego nabył papiery dłużne takich krajów jak Hiszpania oraz Portugalia łącznie za 220 mld euro.