W piątek premier Ukrainy Mykoła Azarow wykluczył powtórkę wojny gazowej z Rosją, ale ocenił, że przy obecnych stawkach za rosyjski gaz korzystniejsze byłoby używanie węgla. Podkreślił, że Rosja broni obowiązujących kontraktów gazowych ze względu na wysoką cenę surowca, którą płacą Ukraińcy. Wyraził jednak nadzieję, że stawki te uda się obniżyć. Żeby to zrobić, Ukraina musi renegocjować umowę gazową z Rosją.

>>> Polecamy: Kuźniar: możemy wprowadzić Ukrainę na inną orbitę

Komisja Europejska naciska, by przy renegocjacji kontraktu Ukraina wprowadziła zapisy o dostępie do gazociągu na Ukrainie innych dostawców niż rosyjski eksporter Gazprom. Do przestrzegania tej zasady obliguje Ukrainę członkostwo we Wspólnocie Energetycznej, której stroną jest UE, a do której Ukraina wstąpiła rok temu.

"Komisarz ds. energii Guenther Oettinger i ukraiński minister energetyki Jurij Bojko rozmawiali przez telefon. Komisarz wyraził nadzieję, że jeśli dojdzie do uzgodnień z Rosją, Ukraina będzie przestrzegać swoich zobowiązań jako członek Wspólnoty Energetycznej. Chodzi między innymi o dostęp stron trzecich do gazociągów" - powiedziała w piątek PAP rzeczniczka Oettingera, Marlene Holzner. Dodała, że Oettinger zaoferował Ukrainie wsparcie KE w rozmowach z Rosją w tej sprawie, gdyby Ukraina tego chciała.

Reklama

Przyznała, że Ukraina nie wprowadziła do swojego prawa zasady dostępu stron trzecich oraz niezależnego operatora sieci przesyłowej gazu, którą nadal zarządza Naftohaz. Tymczasem powinna była to zrobić do 3 stycznia. Ukraina nie jest jednak narażona na sankcje za nieprzestrzeganie unijnego prawa, bo nie należy do UE; grozi jej jedynie bojkot ze strony członków Wspólnoty.

>>> Zobacz też: Azarow: Nie będzie nowej wojny gazowej Ukrainy z Rosją

W środę minister Bojko zapowiedział, że Kijów będzie kupował od Moskwy o połowę mniej gazu niż dotychczas. Zamiast przewidzianych w kontraktach 52 mld metrów sześciennych surowca rocznie Ukraina odbierze tylko 27 mld.

Oświadczenie to zaniepokoiło Rosję, a prezydent Dmitrij Miedwiediew dał do zrozumienia, że jego kraj może zrezygnować z przesyłania błękitnego paliwa przez ukraińskie rurociągi.

Ukraińskie władze wielokrotnie zapewniały własną opinię publiczną, że doprowadzą do obniżki cen gazu z Rosji, jednak dotychczas nie osiągnęły swego celu. W połowie grudnia premier Azarow oświadczył, że jeśli nie dojdzie do porozumienia z Moskwą, Kijów gotów jest nadal płacić 400 dolarów za 1000 metrów sześciennych błękitnego paliwa.

Warunki kontraktu zawartego za premierostwa Julii Tymoszenko obecne władze Ukrainy uważają za niekorzystne. Zdaniem strony ukraińskiej, cena rosyjskiego surowca nie powinna być wyższa niż 300 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Ukraina podkreśla, że płaci za rosyjski gaz drożej niż Niemcy i Słowacja, choć jest położona bliżej granic Rosji.

Podpisany w 2009 roku kontrakt Tymoszenko przypłaciła karą siedmiu lat więzienia. Wyrok zapadł w październiku ubiegłego roku. Sąd uznał, iż przy zawieraniu umów gazowych z Rosją ówczesna premier dopuściła się nadużyć.

Do ostatniego konfliktu gazowego między Ukrainą i Rosją doszło na przełomie lat 2008 i 2009. W jego wyniku na dwa tygodnie wstrzymano dostawy błękitnego paliwa z Rosji przez Ukrainę do państw Europy Zachodniej.