Z Sudanu do Kijowa? Długa droga chińskiej rakiety
Według nieoficjalnych informacji, FN-6 mógł trafić na Ukrainę z Sudanu, jednego z krajów, do których Chiny oficjalnie eksportowały ten typ uzbrojenia. Broń najpewniej przeszła przez "trzecie kraje", co oznacza pośrednictwo w dostawach z pominięciem bezpośrednich kanałów handlu z Pekinem. Oficjalnie Chiny nie dostarczają broni Ukrainie, jednak zdjęcia i relacje z frontu rzucają cień wątpliwości na tę narrację.
Chińska „Latająca Kusza” zamiast Piorunów
FN-6, czyli „Flying Crossbow-6”, to zaawansowany przenośny zestaw rakietowy klasy ziemia–powietrze, opracowany przez chińską korporację zbrojeniową CASC. Przeznaczony jest do zwalczania nisko lecących celów takich jak drony, śmigłowce i pociski manewrujące. Zasięg wynosi do 6 km, a maksymalna wysokość rażenia to 3,8 km. Ukraińskie wojska dotąd często korzystały z polskich systemów Piorun, jednak obecność FN-6 może świadczyć o szerszej gamie dostępnego uzbrojenia – niekoniecznie zachodniego pochodzenia.
Oficjalnie Pekin milczy, ale...
Chińska broń FN-6 była wcześniej eksportowana do państw takich jak Malezja, Pakistan, Peru, Kambodża i Sudan. Rosja, mimo bliskich relacji z Chinami, nigdy nie otrzymała tego typu uzbrojenia ani oficjalnie, ani „tylnymi drzwiami”. Tymczasem Ukraina już tak. To rodzi pytania o rzeczywistą kontrolę nad eksportowanym przez Chiny uzbrojeniem. Jak widać chińskie uzbrojenie znajduje obecnie drogę do każdego konfliktu.