Ministerstwo Środowiska wydało ostatnie 109 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego, których ceny na poziomie około 100 euro za kilometr kwadratowy były trywialne, pisze tygodnik. Również kwoty łapówek nie były imponujące, zamykając się w tysiącach, a nie setkach tysięcy euro.

Polska, pokładając duże nadzieje w gazie łupkowym jako nowym źródle bogactwa, z roku na rok coraz bardziej upajała się myślą o zerwaniu zależności od Rosji i staniu się „nową Norwegią.” Jednak niektórzy eksperci już od jakiegoś czasu starają się ten entuzjazm ostudzić, zauważając, że Polskę równie dobrze można porównać do bogatego w gaz Turkmenistanu czy Uzbekistanu, pisze The Economist.

>>> Czytaj też: Bułgaria: Protesty przeciw poszukiwaniom gazu łupkowego

Tygodnik zauważa też, że obecna afera może być tylko czubkiem góry lodowej. „Jeśli mamy do czynienia z systemem, w którym wiadomo, że te koncesje mogą być bardzo dużo warte, a dostać je można za półdarmo, to musi się pojawić ryzyko korupcji,” mówi Grzegorz Pytel z Instytutu Sobieskiego.

Reklama

Polski rząd uzasadniał niskie ceny koncesji spekulatywną naturą inwestycji i faktem, że inwestorzy musieliby ponieść wszystkie jej koszty. Inaczej sytuacja wygląda w Norwegii, gdzie podatki od dochodów dużych firm wydobywających ropę wynoszą aż do 78 proc., ponieważ lokalne firmy wspierają je w razie problemów technicznych, pisze The Economist.

>>> Polecamy: Afera łupkowa: podejrzani ws. korupcji nie zostali aresztowani