Nie widzą też sprzeczności między środowym komunikatem Fed a umiarkowanie optymistyczną ceną sytuacji gospodarki przedstawioną we wtorkowym orędziu o stanie państwa przez prezydenta Barracka Obamę, chociaż Fed skorygował nieco w dół swoją poprzednią prognozę wzrostu PKB.

"Gospodarka amerykańska znajduje się na ścieżce dość stabilnego wzrostu rzędu 2-2,5 procenta. Wydaje się, że niepokoje o negatywny wpływ kryzysu w strefie euro zostały przezwyciężone. Decyzja (szefa Fed Bena) Bernanke może umocnić ten trend. Nie ma niebezpieczeństwa większej inflacji" - powiedział PAP Anders Aslund z waszyngtońskiego Peterson Institute of International Economics.

Aslund chwali też Bernanke za wytyczenie po raz pierwszy długoterminowego celu inflacyjnego, na poziomie 2 procent.

"USA poprzednio nie ustalały takiego celu, w odróżnieniu od krajów europejskich. Więc był najwyższy czas, aby to zrobić i trzeba to powitać z uznaniem" - powiedział.

Reklama

Publiczne ogłoszenie przez bank centralny USA, na jakim poziomie pragnie utrzymywać inflację ułatwia inwestorom podejmowanie decyzji i w efekcie przyczynia się do większej stabilności gospodarki.

Ekspert Peterson Institute uważa też, że chociaż ocena stanu gospodarki przedstawiona w Kongresie przez Obamę była dość pozytywna, w zasadzie nie odbiega ona od rzeczywistości.

"Orędzie było dobre. Ogólnie biorąc, sytuacja się poprawia. Prezydent nie przesadził mówiąc o dochodzeniu gospodarki do siebie. Powolny wzrost jest faktem. Zgadza się też, że wzrosła produkcja energii i znacznie zmniejszyła się zależność USA od zagranicznych źródeł energii" - powiedział Aslund.

Skrytykował tylko propozycje zmian w systemie podatkowym przedstawione przez Obamę - np. ulg podatkowych dla firm przenoszących fabryki z zagranicy z powrotem do USA. Jego zdaniem, "tylko skomplikują one już i tak zbyt złożony i zbiurokratyzowany system podatkowy, pełen upustów, odpisów itp.".

Podobną opinię o decyzji Fed i przemówieniu Obamy wyraził ekspert z Uniwersytetu Stanowego Florydy, Milton Marquis.

"Członkowie zarządu Rezerwy Federalnej przewidują długie i powolne dochodzenie gospodarki do siebie i dlatego planują utrzymanie stopy procentowej maksymalnie nisko. Chcą w ten sposób zachęcić do inwestycji i podtrzymać rynek mieszkaniowy. To było dobre posunięcie" - powiedział PAP Marquis.

Właściciele domów mają trudności ze spłaceniem kredytów hipotecznych i niskie procenty mają im w tym pomóc.

Ekspert Uniwersytetu Florydzkiego także dobrze ocenia orędzie Obamy.

"To była realistyczna ocena sytuacji gospodarki. Rzeczywiście, stworzono za jego kadencji 3 miliony nowych miejsc pracy, ale ciągle jest to o 5 milionów za mało w stosunku do stanu przed kryzysem i recesją. Wzrost jest powolny, ale sytuacja się stopniowo poprawia. Dobrze, że prezydent nie rozbudził nadmiernych oczekiwań, bo ich niespełnienie mogłoby mieć złe skutki w roku wyborczym" - powiedział Marquis.