Coraz głośniej o tzw. wschodzących rynkach, począwszy od dwóch najludniejszych państw świata – Chin i Indii. W ostatnich latach dają one łącznie ponad 65 proc. światowego wzrostu gospodarczego. Dynamika na świecie jest podtrzymywana już nie przez Zachód, lecz państwa od Zachodu dalekie, a często nawet mu przeciwstawne.

>>> Czytaj też: Polska wstrząsnęła szczytem UE. Wzięliśmy rewanż za "hydraulika"

W takim kontekście wraca się do założeń geopolityki i coraz częściej mówi i pisze o nowym ładzie gospodarczym na świecie. Najczęściej w tym kontekście wspomina się o przekształceniu G-7 w G-20 oraz grupie BRICS (Brazylia, Chiny, Indie, Rosja i Republika Południowej Afryki).

Zapomina się natomiast zbyt często o istniejącej już ponad 10 lat Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SOW), będącej pierwszym po zimnej wojnie rozwiązaniem instytucjonalnym, powołanym do życia bez współudziału jakiegokolwiek państwa zachodniego.

>>> Polecamy: Wielka inwestycja coraz bliżej: ropociąg Odessa-Brody ma poparcie biznesu

SOW zrodziła się z dialogu chińsko – rosyjskiego wokół granic. Dawne obustronne animozje wymagały długich negocjacji. Gdy podstawowe przeszkody usunięto, Pekin i Moskwa w kwietniu 1996 r. doprowadziły do umowy pięciostronnej – obejmującej jeszcze Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan – mówiącej o współpracy wojskowej w regionach przygranicznych. A gdy kwestię granicy chińsko-rosyjskiej zamknięto jako przedmiot dyplomatycznych sporów, szybko powołano w Szanghaju właśnie SOW. Było to 15 czerwca 2001 r. Członkostwo zagwarantowało sobie jeszcze jedno państwo z Azji Środkowej – Uzbekistan (w regionie jedynie Turkmenistan pozostaje poza tą współpracą).

Anty-NATO

Początkowo, a szczególnie po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 r., które zachwiały poczuciem bezpieczeństwa w skali globalnej, państwa członkowskie koncentrowały się na współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa i budowie środków zaufania. Efektem były wspólne manewry, na mocy których stało się to, co jeszcze do niedawna było niewyobrażalne: żołnierze rosyjscy uczestniczyli w ćwiczeniach wojskowych na terenie Chin, a chińscy na terenie Rosji. Ponadto, mając na uwadze wydarzenia w Afganistanie i ekspansję Al Kaidy, w Astanie powołano wspólne centrum antyterrorystyczne (potem przeniesiono je do Taszkientu). Dość szybko w dokumentach programowych ugrupowania znalazło się hasło, mówiące o zwalczaniu „trzech złych sił”: terroryzmu, ekstremizmu i separatyzmu.

Wszyscy członkowie SOW na tych niespokojnych obszarach byli tym zainteresowani, a taka agenda sprawiła też, że wśród obserwatorów znalazły się takie państwa jak Pakistan, Iran, Indie czy Mongolia. Amerykańska prośba z 2006 r. o status obserwatora nie została zaakceptowana.

Wbrew oczekiwaniom, a nawet opiniom zachodnim, że narodził się „Układ Warszawski nr 2”, czy wręcz „anty-NATO” (Robert Kagan), SOW nie tyle przeobraziła się w sojusz wojskowy, co stale rozszerzała swoją agendę – na współpracę polityczną, gospodarczą, naukowo-techniczną, a także wymianę kulturalną i pozarządową.

Deklaracja przyjęta w Astanie w dziesiąta rocznicę powołania SOW mówi jednoznacznie o „fundamentalnych przekształceniach”, dokonujących się teraz na scenie światowej, których efektem będzie rosnąca współzależność państw z jednej strony, a z drugiej – wielobiegunowość.

Funkcjonowanie takich organizacji, jak SOW ma być dowodem istnienia nowej globalnej sceny. Co państwa członkowskie SOW rozumieją pod pojęciem „nowego, sprawiedliwego politycznego i gospodarczego ładu na globie”, na który się w deklaracji z Astany powołały?

Cały artykuł dostępny na:

ikona lupy />
Moskwa, International Business Center (MIBC) Fot. Shutterstock / ShutterStock
ikona lupy />
Szanghaj - widok na biznesową dzielnicę Pudong. / Bloomberg
ikona lupy />
W chwili obecnej największą wysokość w Chinach ma również znajdujący się w Szanghaju budynek World Financial Center / Bloomberg