Wszystko wskazuje na to, ze po wielu tygodniach zwłoki ministrowie finansów państw strefy euro zatwierdza dziś kolejny plan pomocy dla Grecji, dzięki czemu uniknie ona bankructwa. Jednak ekonomiści ostrzegają: to tylko strategia na zyskanie czasu, bo Ateny ani nie wypełnia złożonych obietnic, ani nie przywrócą konkurencyjności gospodarki bez powrotu do słabej waluty narodowej.

>>> Czytaj także: Grecy nie dają za wygraną: przez Ateny przeszły kolejne demonstracje

– Nie sadze, aby w Radzie UE istniała wystarczająca grupa państw opowiadających się za bankructwem Grecji. To byłoby bardzo, bardzo kosztowne rozwiązanie – powiedziała wczoraj austriacka minister finansów Maria Fekter. Jej opinia jest o tyle znacząca, ze Austria należy do najbardziej sceptycznych państw w kwestii dalszego wspierania Grecji.

W sobotę premier Lukas Papadimos spełnił ostatni warunek uruchomienia przez Eurogrupę wartego 130 mld euro pakietu pomocowego. Jego rzad znalazł dodatkowe oszczędności szacowane na 325 mln euro rocznie. Co prawda nawet takie rozwiązanie nie pozwoli na zredukowanie do 2020 r. greckiego długu do poziomu 120 proc. PKB, jak zakłada to plan uzgodniony miedzy Grecja a MFW, EBC i Komisja Europejska. Jednak, jak ujawnił wczoraj Reuters, z pomocą może przyjść unijny bank centralny. Jego szef Mario Draghi nakazał bowiem zbadanie, czy plan redukcji o polowę nominalnej wartości greckich obligacji, na który zgodziły się banki komercyjne strefy euro, mógł objąć także greckie papiery posiadane przez EBC (ok. 20 mld euro).

Reklama

Już w piątek, po telekonferencji miedzy Papadimosem, kanclerz Niemiec Angela Merkel i premierem Włoch Mario Montim, rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert wyraził przekonanie, ze „w poniedziałek uda się znaleźć rozwiązania dotyczące wszystkich wątpliwości w sprawie pakietu pomocowego dla Grecji”. Ta deklaracja została bardzo dobrze przyjęta przez rynki: indeksy głównych giełd światowych wzrosły do najwyższego poziomu od 6,5 miesiąca, zaś kurs euro umocnił się z 1,295 do 1,313 dolara. Aby dodatkowo zwiększyć szanse na porozumienie, Papadimos zadzwonił do przywódców najbardziej opornych wobec pomocy dla Grecji państw, takich jak premier Holandii Mark Rutte. – Pomoc dla Grecji zostanie wypłacona, bo kanclerz Merkel uważa, ze strefa euro nie jest jeszcze gotowa na bankructwo Grecji. Dodatkowo na takie rozwiązanie bardzo naciska Nicolas Sarkozy, który chce uniknąć gwałtownego kryzysu na rynku na parę tygodni przed wyborami prezydenckimi – tłumaczy Neil Shearing z londynskiego instytutu Capital Economics. Zdaniem „Daily Telegrapha” niemiecki minister finansów Wolfgang Schauble jeszcze w ostatnich dniach przekonywał, ze Grecja nie wypełni swoich zobowiązań.

Podobnego zdania jest większość ekonomistów. – Głosowanie w parlamencie przejściowo uratowało kraj, ale gospodarka jest niewypłacalna, a system polityczny rozpada się – przestrzega Wasilis Korkidis, prezes Konfederacji Greckiego Handlu. Mimo wielokrotnej zapowiedzi otwarcia na konkurencje systemu sprzedaży leków greckie apteki wciąż są chronione restrykcyjnym systemem koncesji. Nadal nie ma tez konkurencji na rynku promów obsługujących greckie wyspy, choć już dwa lata temu parlament przegłosował ustawę, która miała to zmienić. A to tylko kilka z wielu przykładów złamania przez Ateny zobowiązań podjętych wobec Brukseli. – Nie mam złudzeń: tylko wstrząs spowodowany bankructwem i wyjściem ze strefy euro jest w stanie na tyle zmienić Grecje, aby jej gospodarka znów stała się konkurencyjna – uważa Diego Iscaro z amerykańskiego instytutu analitycznego Global Insight.

Na szczęście zdaniem ekspertów strefa euro jest dziś o wiele lepiej przygotowana na bankructwo Grecji niż w momencie wybuchu kryzysu. Dzięki interwencji EBC włoskie i hiszpańskie banki są zdecydowanie mocniejsze, spadła też rentowność obligacji obu krajów, co pokazuje, ze inwestorzy nie utożsamiają już ich kondycji z sytuacja Grecji. Jednocześnie instytucje finansowe strefy euro zredukowały w ciągu 2 lat wartość greckich aktywów z 200 do 80 mld euro.