Jego zdaniem udział prywatnych wierzycieli w pomocy dla Aten powinien być znacznie większy. "Ostatecznie banki pozbyły się znaczniej części ryzykownych papierów za pośrednictwem sektora publicznego" - ocenił Daeke.

We wtorek eurogrupa zatwierdziła drugi program pomocy dla zagrożonej bankructwem Grecji o wartości 130 mld euro. Zakłada on znaczącą redukcję długu greckiego przez prywatnych wierzycieli - o 107 mld euro. Prywatni posiadacze greckich obligacji stracą 53,5 proc. ich nominalnej wartości, nie licząc strat na oprocentowaniu. W zamian za wymianę obligacji na te o niższej wartości, dostaną oni roczne lub dwuletnie obligacje Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF).

Niemcy ponoszą największy ciężar pomocy dla Grecji. W piątek komisja budżetowa niemieckiego Bundestagu ma zająć się nowym programem ratunkowym, zaś na poniedziałek planowane jest głosowanie całego Bundestagu.

Z dotychczasowych deklaracji wynika, że większość posłów poprze nowy pakiet dla Grecji, ale zapewne nie obędzie się bez kontrowersji. Chadecki poseł Wolfgang Bosbach zapowiedział już, że zamierza głosować przeciwko nowemu programowi pomocy dla Aten. "Nadal wielkimi krokami idziemy w kierunku unii transferowej i obciążamy przyszłe pokolenia ryzykiem, które uważam za niedopuszczalne" - powiedział Bosbach gazecie "Passauer Neue Presse".

Reklama

Przeciw będzie także liberał Frank Schaeffler. "Nie podniosę ręki za kontynuacją obecnej polityki" - powiedział. Zdaniem Schaefflera potrzeby finansowe Aten są dwa razy większe niż wartość programu ratunkowego, a niemieccy podatnicy trwale finansują deficyt greckiego budżetu na kwotę co najmniej 20 mld euro. Schaeffler uważa, że Grecji należałoby raczej pomóc opuścić strefę euro.

Zarówno Bosbach jak i Schaeffler należą do grupy polityków koalicji rządzącej, którzy są sceptyczni wobec polityki walki z kryzysem w strefie euro. Już jesienią głosowali oni przeciwko wzmocnieniu EFSF, przeznaczonego na wsparcie zadłużonych krajów eurolandu.