Ostatnie piętnaście lat to czas „boomu” na wieżowce. W tym czasie w Polsce powstało kilkanaście wież, w tym najwyższa w całej Unii Europejskiej – Varso Tower (310 metrów) – otwarta w 2022 roku w Warszawie.
Do wyścigu „w górę” włączyły się też inne miasta:
- Wrocław – Sky Tower (212 metrów, otwarty w 2012 roku)
- Rzeszów – Olszynki Park (221 metrów – 2024)
- Gdańsk – Olivia Star (180 metrów – 2018)
- Katowice – .KTW II (134 metry – 2022).
Warszawa mówi „nie” wieżowcom przy Pałacu Kultury
Jednak w kluczowych dokumentach planistycznych, czyli planach ogólnych, których wstępne wersje zostały już wyłożone (muszą zostać uchwalone do końca sierpnia 2026), widać, że część miast odchodzi od wysokościowców, albo przynajmniej ogranicza miejsce pod takie budynki. Najbardziej spektakularną decyzję podjęła Warszawa.
- Nie będzie wieżowców przy Pałacu Kultury. Przy Sali Kongresowej miały powstać – to obowiązujący plan zagospodarowania – trzy bardzo wysokie wieżowce (dwa po 245 i 220 metrów – red.). One wszystkie właśnie znikają. Zbiegły się rekomendacje trzech podmiotów, więc byłam pozytywnie zaskoczona, bo nie byłam fanką tych wieżowców – powiedziała niedawno Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy, podczas spotkania z mieszkańcami.
W stolicy jest zgoda, by dokończyć wysoką zabudowę w okolicy Ronda Daszyńskiego, a także dołożyć kilka wież przy Porcie Praskim. Nie ma jednak mowy o wysokości podobnej do Varso, czego chciała poprzednia ekipa rządząca – z Hanną Gronkiewicz-Waltz na czele.
Wrocław też „wycina” wieżowce
We Wrocławiu powstaje obecnie 140-metrowy wieżowiec Quorum. Początkowo deweloperzy nie chcieli na nim poprzestać. W 2022 roku pozwolenie na budowę wydano dla czterech wysokościowców przy ul. Fabrycznej. Miały osiągać wysokość od 138 do aż 214 metrów.
Na razie na budowę się nie zanosi. Zgodnie z prawem pozwolenie ważne jest trzy lata. Może zostać przedłużone, jeżeli rozpoczną się faktyczne prace. Należy więc założyć, że deweloper zaniechał tej realizacji. Według planistów, patrząc na wstępny plan ogólny, nie będzie tam już miejsca na wieże. Maksymalna wysokość została ustalona na 40 metrów.
Kolejnym miejscem pod „drapacz chmur” były okolice skrzyżowania ul. Swobodnej i Powstańców Śląskich. Mówiło się nawet o 150-metrowym budynku. W planie jest tam owszem zgoda na wysoką zabudowę, ale „sufit” to 100 metrów.
Ekspert: „Brak dążenia do maksymalizacji wysokości”
„Forsal” zapytał przedstawicieli Towarzystwa Urbanistów Polskich, czy to faktycznie koniec mody na wieżowce.
- Nie jest to zmiana trendów. Nadal dostrzegalna jest chęć intensyfikacji zabudowy w górę, szczególnie w śródmieściach dużych miast. Widać to dobrze po procedowanych aktualnie uchwałach LEX, opracowywanych w trybach procedur ULIM (procedury, które polemizują z obowiązującymi planami miejscowymi). Znaczna ich część dynamizuje wysokościowo zabudowę mieszkaniową wprowadzając lokalne przewyższenia, miejscowe dominanty lub przyjmując maksymalne wysokości zabudowy wynikające z obecnie jeszcze funkcjonujących studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego – tłumaczy dr inż. arch. Anna Aneta Tomczak, wiceprezes Towarzystwa Urbanistów Polskich (TUP).
Ekspertka zauważa, że „brak dążenia do maksymalizacji wysokości” wynika ze z metodyki, jaką przyjęto podczas powstawania planów ogólnych. Dr Anna Aneta Tomczak zwraca uwagę, że podstawowym komponentem są strefy funkcjonalno-przestrzenne, która mają za zadanie uporządkowanie przestrzeni.
- W planach przyjmuje się strefy dla większych obszarów w mieście (fragmentów o podobnej strukturze, kwartałów o podobnej formie zabudowy itp.) i w nich przyjmuje się maksymalne wysokości zabudowy. Raczej trudno sobie wyobrazić, żeby wysokie budynki dopuszczano we wszystkich strefach planistycznych. W planach celowo wskazuje się strefy do tego predysponowane – obszary miejskich city. Wysoka zabudowa jest więc dopuszczana w planach ogólnych, ale świadomy urbanista, wprowadzi ją tam, gdzie ma ona faktycznie budować miejski Manhattan – dodaje wiceprezes Towarzystwa Urbanistów Polskich.