Władze Białorusi uznały, że po decyzji Unii Europejskiej zatwierdzającej sankcje dla przedstawicieli reżimu białoruskiego nie ma także dla nich odwrotu. I zdecydowały się na starcie ze światem demokratycznym. Wyjazd ambasadorów na konsultacje nie oznacza jednak zerwania stosunków, ale mocne ograniczenie wzajemnych kontaktów.

Wobec reżimu na Białorusi Unia Europejska i świat demokratyczny nie może ustąpić. Były już próby łagodzenia stosunków, ale reżim się nie zmienia. Polska i kraje UE próbowały już różnych rozwiązań. Przykładem może być wizyta ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i jego niemieckiego odpowiednika Guido Westerwelle przed wyborami prezydenckimi na Białorusi. Ich wizyta nie zmieniła reżimu, którego funkcjonariusze siłą rozpędzali demonstracje, pałowali ludzi i wsadzali ich do więzienia.

Nie widzę możliwości, by Unia ustąpiła i mogła znowu wrócić do sytuacji współpracy, obietnic i pomocy, jeśli nie będzie jakichś realnych zmian ze strony rządu białoruskiego. Poczynając od wypuszczenia i rehabilitacji więźniów politycznych, którzy do tej pory są przetrzymywani".