Chociaż banki zaostrzają kryteria przyznawania kredytów szczególnie małym i średnim przedsiębiorstwom, polskie firmy, mimo szalejącego w Europie spowolnienia gospodarczego, stosunkowo dobrze regulują swoje należności.

Geografia dłużników

Według opublikowanego ostatnio, dorocznego raportu zajmującej się oceną wiarygodności kredytowej spółki InfoMonitor, najlepiej ze spłatą zadłużenia radzą sobie, jak zwykle, mające zabezpieczone nieruchomością kredyty hipoteczne osoby fizyczne. Pożyczki dla firm jednak w rankingu pewności odzyskiwania pieniędzy wysuwają się na silną, drugą pozycję. Według InfoMonitora pod koniec ubiegłego roku wartość zagrożonych, zaciągniętych przez przedsiębiorstwa w bankach kredytów (wyłączając płatności wobec siebie nawzajem) wyniosła 26 mld zł (o ok. 200 mln zł mniej niż w grudniu 2010 r.). Znaczy to, że nieuregulowane firmowe płatności stanowiły nieco powyżej 10 proc. pożyczonych przez nie pieniędzy, czyli o 2 pkt proc. mniej niż rok wcześniej. Najmniejsza suma zaległości, jak łatwo się domyślić, dotyczyła kredytów hipotecznych, których wartość wyniosła tylko 6,9 mld zł. Ale była o prawie 50 proc. większa niż w tym samym okresie 2010 roku.
Reklama
Jak twierdzą eksperci InfoMonitora, rosnąca moralność płatnicza polskich przedsiębiorstw jest efektem zmian polityki banków i działalności instytucji kontrolnych. „System został uszczelniony i coraz skuteczniej zapobiega zaciąganiu nietrafionych kredytów” – piszą w swojej analizie.
Jednak geografia dłużników nie rozkłada się równomiernie. W ciągu ostatnich dwóch lat najwięcej niesolidnych podmiotów (osób fizycznych i firm) przybyło w województwach śląskim i mazowieckim. W pozostałych regionach także zanotowano wzrosty, ale nie tak znaczące. Prowadzone już po raz kolejny badania dowodzą, że poszczególne regiony wciąż znajdują się na tych samych pozycjach, co znaczy, że z zestawienia można wyrysować konkretne tendencje. Najmniej podmiotów, jak podaje InfoMonitor, zalega z płatnościami na terenie województw świętokrzyskiego i podkarpackiego. Najwięcej natomiast nie płaci swoich zobowiązań w Szczecinie i sąsiadującym z nim miejscowościach.

Metody bardziej przyjazne

Wraz ze wzrostem obrotów radykalnie zmieniają się też metody działania branży. Jeszcze kilka lat temu podstawową, stosowaną przez większość funkcjonujących na rynku podmiotów była polegająca na możliwie szybkim kierowaniu sprawy do sądu, a potem komornika, windykacja twarda. Obecnie z kolei coraz częściej stosowana jest kładąca nacisk na polubowne załatwienie spraw, dostosowanie płatności do realnych możliwości zadłużonego windykacja miękka. – Dzisiaj dłużnik, do którego zwraca się firma windykacyjna, jest już świadomy, czym takie przedsiębiorstwo się zajmuje, jak działa, i reaguje spokojniej na cały proces windykacji – tłumaczy mecenas Mirosława Szakun z Konfederacji Przedsiębiorstw Finansowych. – Mam wrażenie, że strony bardziej szanują się wzajemnie, co ma realne przełożenie na proces odzyskiwania należności. Jeżeli możliwość spłaty zostaje oceniona jako realna, a tak jest w większości przypadków, to windykacja jest pewnego rodzaju wybawieniem. Przedsiębiorcy mogą żyć z długiem. Ale w prowadzeniu biznesu psychicznie bardzo on przeszkadza – dodaje prawniczka.
Właściciele firm, gdy pojawia się uczciwa ścieżka spłaty przeterminowanych zobowiązań, mogą skupić się na istocie biznesu, a tym samym jeszcze bardziej przybliżyć moment całkowitego rozwiązania problemu.
Tak też do sprawy podchodzą coraz częściej przedstawiciele firm windykacyjnych. Przekonują, że absolutna większość osób zadłużonych, to uczciwi ludzie, którzy swój dług chcą spłacać i nie zaciągają go ze złą intencją, a umiejętnie prowadzenie spraw przez windykatorów polegające na drobiazgowej analizie sytuacji finansowej dłużników pozwala znaleźć konieczne w konkretnej sytuacji rozwiązania.
Rozwija się monitoring należności, rozbudowywane są działy zajmujące się wysyłką listownych upomnień (jedna z największych firm w branży wysyła codziennie 75 – 100 tys. listów), a także przypominające o nadchodzących płatnościach i dyscyplinujące klientów call center. W rezultacie coraz większą liczbę spraw udaje się załatwić na etapie windykcji przedsądowej. Spada natomiast odsetek przypadków wymagających podjęcia działań z udziałem komornika.
Faktem jest jednak, że sposoby odzyskiwania należności nadal pozostają różne, bo i sam rynek jest rozdrobniony. Kluczowym, obsługującym ponad 40 proc. zaległych płatności pojedynczym graczem jest spółka Kruk. Nadal jednak największa część długów (około jednej czwartej) odzyskiwana jest przez rzeszę niezależnych, czasem zatrudniających rodzinę i kilku znajomych, działających lokalnie firm windykacyjnych. Jak można przypuszczać, znacznie mniej są one skłonne do koronkowych, prowadzonych flegmatycznie i ze zrozumieniem negocjacji niż duże, funkcjonujące na terenie całego kraju korporacje.

Antycykliczna branża

Mimo poprawiających się wskaźników moralności płatniczej przedsiębiorstw przyszłość branży windykacyjnej zapowiada się bardzo dobrze. Od kilku lat wartość przekazanych do odzyskania należności rośnie co roku o 25 – 30 proc. Według Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową do 2014 roku wartość całego rynku wyniesie 22 mld zł (w 2010 roku było to około 17 mld zł).
– To typowa branża antycykliczna, która najwięcej zarabia w czasie spowolnienia, ma się dobrze podczas nabierania przez gospodarkę wiatru w żagle, a traci, gdy trwa gwałtowne ożywienie – mówi Adam Pilichowski, makler papierów wartościowych jednego z krajowych banków. – Dopóki gospodarka Eurolandu nie zacznie notować wysokich wskaźników wzrostu PKB, na co na w najbliższych miesiącach raczej się nie zanosi, krajowa branża windykacyjna mieć się będzie dobrze. A nawet gdy ożywienie wreszcie przyjdzie, bo prędzej czy później nadejść musi, chude lata dla branży odzyskiwania długów nie zaczną się od razu.