Proste pytanie: przypomnij sobie, co najpierw zrobiłeś, zanim ostatnio kupiłeś komórkę, komputer, pralkę lub cokolwiek innego. Zapytałeś znajomych? Nie jesteś wyjątkiem. Jak pokazują badania, ponad 70 proc. klientów najwyżej ceni sobie opinie znajomych i zanim cokolwiek kupi, zapyta ich o zdanie. A ponieważ serwisy społecznościowe, takie jak Facebook (FB) czy NK.pl, to miejsca, w których spędzamy coraz więcej czasu, powszechne już stało się kierowane do innych użytkowników pytanie w stylu: „czy ktoś zna knajpę, w której serwują najlepsze steki w mieście?”.
Tam, gdzie są klienci, zmierzają też firmy. Tylko na Facebooku, największym serwisie społecznościowym na świecie i w Polsce, działa już 70 tys. polskich firm, marek i produktów. Doskonale wiedzą, że tam spędzają coraz więcej czasu ich potencjalni klienci, którzy mają w ten sposób szanse dotrzeć do informacji o produkcie czy marce, a nawet polubić ją, klikając osławiony już przycisk „Lubię to”.
Obecność firmy na Facebooku czy w NK.pl przekłada się przede wszystkim na promocję marki i zaangażowanie potencjalnych klientów. Uważają tak marketingowcy w firmach, którzy potwierdzili to w badaniach Social Media Brand Index, wskazując serwis społecznościowy FB jako najlepsze miejsce do prowadzenia działań marketingowych. Na podobną użyteczność wskazywali też w przypadku największego internetowego serwisu wideo YouTube, a znacznie mniej – 20 proc. wskazań – padło na Naszą Klasę.
Reklama
Piotr Krawiec, dyrektor zarządzający agencji marketingowej Praktycy, podkreśla jednak, że obecność w samym Facebooku nie wystarczy, by mówić o zwiększaniu sprzedaży dzięki social media. Nie tylko dlatego, że sam FB, jak pokazują badania, nie jest wcale wyjątkowo skutecznym narzędziem, która przekłada się na sprzedaż od razu. Jako najważniejsze korzyści z obecności w tym serwisie marketerzy wskazali budowanie głębszych relacji z marką (67 proc.), dialog z konsumentami (60 proc.) czy podkreślenie innowacyjności marki (44 proc.). Ale zaledwie 24 proc. wskazało na zwiększenie sprzedaży. Jednocześnie, jak pokazują inne badania MarketingSherpa, aż 64 proc. badanych firm stwierdziło, że aktywność facebookowa w końcu przyniesie zyski.
– Bo sprzedawać dzięki social media można już dziś, wykorzystując jednak również inne kanały, które zapewniają obustronną komunikację między nadawcą i odbiorcą. Zaliczają się do nich np. blogi, mikroblogi, serwisy wideo, społecznościowe serwisy geolokalizacyjne czy fora internetowe – dodaje Piotr Krawiec.
Jego firma wykorzystała te narzędzia, gdy pracowała dla firmy Nantes, oferującej kosmetyki tworzone na bazie nanowody. Agencja miała wypromować w internecie sklep Nantes.pl. Najpierw stworzyła klub trendsetterek, w skład którego weszło około 30 kobiet, wśród których były znane blogerki oraz użytkowniczki serwisu YouTube. Po wypróbowaniu produktów umieszczały w sieci opinie na ich temat – w bazach kosmetyków na kobiecych portalach, w serwisie YouTube, na blogach i Facebooku. Najwięcej wejść na stronę sklepu odnotowano właśnie z wideo blogów na YouTube oraz blogów. Przełożyło się to nie tylko na wzrost oglądalności strony e-sklepu, ale także na wzrost sprzedaży o ponad 220 proc. w stosunku do rocznych planów firmy
Blogi mogą być potężną siłą marketingową, bo jak wynika z badania PBI i portalu Gazeta.pl czyta je co dziesiąty mieszkaniec naszego kraju. Polski internet zna niejeden przykład wykorzystania blogów przez firmy do komunikacji z klientem – od bezpośredniego sponsoringu bloga przez firmę, po recenzję czy fundowanie nagród w konkursach. Z badania State of Blogosphere 2011 serwisu Technorati wynika, że blogerzy są otwarci na współpracę z firmami – 23 proc. z nich uważa, że dostarczane im informacje przez korporacje mogą być wartościowe dla czytelników.
Z zachwalaniem swojego produktu, zwłaszcza zbyt nachalnym, trzeba jednak uważać. Na rynku nie brakuje agencji i specjalistów oferujących nam usługę marketingu szeptanego, który polega na podszywaniu się wynajętych osób pod „zwykłych użytkowników”, którzy mają zachwalać produkt, by wyglądało to na prawdziwe, szczere opinie. Umiejętne korzystanie z takiego narzędzia na forach internetowych może przynieść korzyści, ale trzeba uważać, bo czasami klienci mogą nas zdemaskować. A wtedy może to grozić dla marki poważnymi konsekwencjami w postaci spadku zaufania ze strony klientów. Analitycy Boston Consulting Group przeprowadzili niedawno badania wśród szefów marketingu 31 firm z Europy, Ameryki i Azji, działających w różnych sektorach, z których wynika, że wynajmowanie fałszywych opinii postrzegane jest jako szybki i skuteczny sposób zaistnienia w sieci, ale większość wprawionych internautów potrafi szybko odróżnić takie wpisy.
– Takie sytuacje zdarzają się często firmom, które traktują instrumentalnie np. blogi i fora internetowe – nie doceniają siły skupionych wokół nich społeczności. Odbiorca zasypywany setkami mechanicznych komentarzy odnośnie do danego produktu, może się do niego jedynie zniechęcić. Nie będzie chciał zasięgnąć o nim więcej informacji, a tym bardziej – kupić – podkreśla Piotr Krawiec.