"Opodatkowanie dotyczy miedzi i srebra, ponieważ stanowią one dla ustawodawcy naprawdę łatwy zysk. Nie widać za tym pomysłem żadnego myślenia systemowego. W Polsce istnieje znacznie więcej bogactw naturalnych: od gazu i gazu łupkowego, przez ropę, sól, kruszywa, minerały, aż po węgiel. Rząd nie ma w tym zakresie żadnej spójnej polityki rozwoju wydobycia i efektywnego opodatkowywania operatorów na tych rynkach. Wszystko wskazuje na to, że padło na miedź i na KGHM wyłącznie dlatego, że spółka dobrze sobie radzi i nie będzie miała jak uciec.

Skala i tempo opodatkowania miedzi unaocznia realny wymiar potężnej władzy, jaką dysponuje rząd. Długość projektu ustawy i dołączonego do projektu uzasadnienia nadają mu pozory legalizmu.

W normalnych konstrukcjach ściągania renty surowcowej promuje się rozwój wydobycia przenosząc ciężar opodatkowania na inne elementy cyklu produkcyjnego, np. dodatkowe i wyższe opodatkowanie dochodu faktycznie zrealizowanego zysku. Priorytetowym obowiązkiem ustawodawcy piszącego nowe regulacje podatkowe jest takie skonstruowanie podatku, aby w jak najmniejszym stopniu ingerował on w naturalne procesy decyzyjne przedsiębiorstwa, czyli podatnika.

W rządowym projekcie ustawy na celowniku nowego podatku znalazło się jednak właśnie wydobycie, co wynaturzy działanie KGHM. Należy zwrócić uwagę, że nowym podatkiem objęty będzie nie zrealizowany przychód lub dochód, lecz jedynie uznaniowo wyliczana wartość miedzi na moment przetworzenia rudy w koncentrat miedzi. Oznacza to, że KGHM będzie musiał zmienić obecne korzystne formuły cenowe, zmienić tempo cyklu produkcyjnego odkładając maksymalnie czynność przetworzenia, lub ponosić koszt dodatkowych instrumentów finansowych zabezpieczających ceny miedzi w stosunku do opłaconego podatku."

Reklama