Ceny większości z nich poruszały się dość nerwowo, szukając równowagi pomiędzy wieloma, często sprzecznymi, informacjami i danymi makroekonomicznymi z różnych gospodarek na świecie. Wczoraj indeks CRB zanotował symboliczny wzrost (o 0,05%) i nadal pozostał poniżej bariery 300 pkt.

Cena ropy w ważnym technicznie rejonie

Notowania ropy naftowej zakończyły czwartkową sesję na delikatnym minusie. Cena europejskiej ropy gatunku Brent spadła o 0,07%, natomiast amerykański surowiec typu WTI został przeceniony o 0,15%.

Czynnikiem, który sprzyjał stronie podażowej, były wczoraj gorsze od oczekiwań dane z gospodarki Stanów Zjednoczonych. Inwestorów niepokoją także rosnące rentowności hiszpańskich obligacji, które sugerują spadające zaufanie do tamtejszej gospodarki, a tym samym na nowo budzą obawy o skuteczność programów pomocowych w Unii Europejskiej.

Reklama

Wczoraj cena amerykańskiej ropy poruszała się dość nerwowo, jednak nadal pozostaje ona w ważnym technicznie rejonie pomiędzy psychologicznym (i technicznym) wsparciem na poziomie 100 USD za baryłkę, a oporem w okolicach 103-104 USD za baryłkę.

Hollande przeciw uwolnieniu rezerw ropy

Aktywność niedźwiedzi została nieco przyhamowana przez informacje z Francji. W kraju tym 6 maja odbędą się wybory prezydenckie, w których spore szanse na wygraną ma socjalistyczny kandydat, Francois Hollande. Jak powiedział wczoraj doradca ds. energii Hollande’a, w przypadku jego wygranej w wyborach wycofane zostanie poparcie Francji dla planu uwolnienia strategicznych rezerw ropy naftowej.

Plan ten zakładał możliwość uwolnienia rezerw przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i właśnie Francję, bez dodatkowych konsultacji z Międzynarodową Agencją Energetyczną. We Francji propozycja ta spotkała się z chłodną reakcją społeczeństwa – uważa się tam bowiem, że ewentualny wpływ uwolnionych rezerw na cenę ropy nie byłby istotny, a konieczność późniejszego uzupełnienia strategicznych rezerw doprowadziłaby do ponownej presji na wzrost cen ropy.

Arabia Saudyjska sprzedaje nadwyżki ropy

Tymczasem do rosnącej presji podaży na cenę ropy cały czas przyczynia się Arabia Saudyjska. Kraj ten wydobywa niemal rekordową ilość ropy (ok. 10 mln baryłek dziennie) i – jak poinformowały wczoraj źródła związane z arabską branżą naftową – obecnie oferuje swoim dotychczasowym kontrahentom dodatkowe dostawy ropy naftowej. Jest to możliwe, ponieważ obecnie w wielu arabskich rafineriach trwają prace konserwacyjne, a przy utrzymującym się dużym wydobyciu surowca tworzą się nadwyżki.

Tydzień temu Ali Al-Naimi, minister ds. ropy naftowej w Arabii Saudyjskiej, zapewnił o tym, że jego kraj będzie z determinacją dążył do obniżenia cen ropy. O ile więc nie pojawią się kolejne niepokojące informacje dotyczące Iranu (zwłaszcza możliwości konfliktu militarnego w tym kraju), to scenariusz spadku cen ropy jest bardzo prawdopodobny. Dotyczy to zwłaszcza europejskiej ropy gatunku Brent, dla której surowiec arabski jest w Europie substytutem.