Grecy nie powołają rządu jedności narodowej. Państwo czekają kolejne wybory, które najpewniej wygra Koalicja Radykalnej Lewicy SYRIZA – ugrupowanie dążące do zerwania współpracy z MFW i Komisją Europejską. W tym samym czasie Bruksela analizuje zasady, na których Ateny mogłyby opuścić strefę euro bez pogwałcenia unijnych traktatów. Rzym, Madryt i Lizbona liczą z kolei straty związane z rozpadem unii walutowej.
– Niemożliwe jest utworzenie rządu jedności narodowej – mówił po wczorajszych rozmowach ostatniej szansy przewodniczący Demokratycznej Lewicy (Dimar) Fotis Kuwelis. Powstanie gabinetu zablokowali Syriza i jej lider Aleksis Tsipras, który kwestionuje sens wartych 240 mld euro bailoutów. – Odmawiamy przyjęcia roli lewicowego alibi dla rządu, który będzie kontynuował politykę odrzuconą przez naród 6 maja (w dniu wyborów – red.) – mówił Tsipras w wywiadzie telewizyjnym.
Jak pisze hiszpański dziennik „El Pais”, wyjście Grecji ze strefy euro wiąże się z ogromnymi kosztami szczególnie dla Hiszpanii, Portugalii i Włoch. Zdaniem gazety nastąpiłoby to w najgorszym możliwym momencie, gdy Madryt, Lizbona i Rzym są osłabione, a cięcia budżetowe wyrządziły już spustoszenia, zaś reformy nie przyniosły jeszcze rezultatów.
Rządowy pat w Atenach potrwa najdłużej do 17 maja, daty zebrania się nowego parlamentu. W razie braku porozumienia konieczne będą nowe wybory, które odbędą się najpewniej 10 lub 17 czerwca. Przedstawiciele greckich władz ostrzegają, że gotówki z bailoutu zabraknie Atenom pod koniec czerwca. Według sondaży dziennika „To Wima” kolejne wybory wygra Syriza, uzyskując 20,5 proc. głosów przed Nową Demokracją (ok. 18,1 proc.) i socjalistami (12,2 proc.). Demokratyczna Lewica mogłaby liczyć na 5 proc. głosów. W tym samym sondażu znaczna większość Greków (78,1 proc.) opowiedziała się za pozostaniem Grecji w strefie euro, ale bez dalszych cięć wydatków, na co nie zgadzają się ani MFW, ani Komisja Europejska.
Jest jeszcze jedno ale. Nawet jeśli jakimś cudem powstanie teraz rząd, który będą tworzyły tradycyjne partie greckie – Nowa Demokracja (ND) i PASOK – i tak zażąda on renegocjowania warunków spłaty bailoutów. Na taki scenariusz nie zgadza się jednak Bruksela, co wróży kolejny kryzys na linii Ateny – reszta strefy euro. Jak wskazują analitycy, arytmetyka parlamentarna pozwala na budowanie gabinetu przez PASOK i ND plus Demokratyczną Lewicę. Trzy ugrupowania mają łącznie 168 mandatów w 300-osobowym parlamencie.