Stopy bezrobocia w tych krajach są dziś najwyższe od dziesięcioleci, a na poprawę na razie nie ma co liczyć. Ekonomiści i politycy, ci, którzy byli twórcami wspólnej waluty, uparcie twierdzą, że uda się ją uratować. Wydaje się, że powinni raczej przyznać się do fatalnego błędu i przygotować na powolny demontaż euro zanim straty zdążą się rozprzestrzenić i jeszcze bardziej nadwątlić jedność Europy.

Problemem nie jest słaba konkurencyjność kontynentu, deficyty budżetowe czy solidny zapas długu publicznego, szacowanego przez MFW na 90 proc. europejskiego PKB. Problem powstaje, gdy połączymy to wszystko z pięcioma latami politycznego impasu.

Czy sen o euro ma zatem jakąś przyszłość?

Krokiem naprzód mogłoby być powołanie do życia europejskiej unii podatkowej, która wzięłaby na siebie cały dług publiczny – podobnej do tej, którą stworzył Alexander Hamilton, pierwszy sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych. To jednak nie może się udać we współczesnej Europie. Dlaczego bowiem niemieccy podatnicy mieliby płacić za niefrasobliwe lata w Grecji, Włoszech czy Hiszpanii? Kto śmiałby tego od nich żądać?

Reklama

W zeszłym roku, zdaje się, politycy krajów objętych wspólną walutą podpisali umowę z Europejskim Bankiem Centralnym, w świetle której instytucje bankowe miały wykupić dług publiczny w ich krajach, a EBC dać im na to środki. W zamian państwa strefy euro musiały zgodzić się na wdrożenie pakietów oszczędnościowych. Jak dotąd skutki tego porozumienia są opłakane.

Recesja w Hiszpanii i we Włoszech tylko się pogłębia. Grecja powoli spada w przepaść. Irlandia jest chwilowo na fali sukcesu, ale ciążą na niej koszmarne długi i wciąż ma wiele do zrobienia w kwestiach fiskalnych. Jej gospodarka w ostatnim półroczu skurczyła się.

Wyborcy są już zmęczeni tym całym oszczędzaniem, przez co kierunek debaty publicznej zaczyna się zmieniać. To powolny proces, nie należy jednak go lekceważyć. Oznacza to bowiem, że programy oszczędnościowe, z perspektywy społecznej i politycznej, były porażką, która ostatecznie pogrzebała nadzieje na ocalenie euro.

>>> Czytaj też: Rozmowy koalicyjne zakończone fiaskiem. Grecję czekają nowe wybory

Za dalszymi oszczędnościami na pewno nadal lobbował będzie EBC, który, jako instytucja, jest bezpośrednio zagrożony ewentualnym upadkiem wspólnej waluty. Nowo wybrane rządy w Grecji czy Francji nie będą jednak mogły się na nie zgodzić. Dziś cała uwaga skupia się na Grecji, jako potencjalnej przyczynie upadku eurolandu. Wiele przesłanek świadczy o tym, że mimo spodziewanej początkowej traumy, byłoby lepiej gdyby już dziś opuściła strefę euro. To samo tyczy się też innych krajów. Punkt zapalny może jednak równie dobrze powstać gdzie indziej: Niemcy mogą mieć już dość, Włosi sprzeciwić się premierowi Mario Montiemu, a niedola Hiszpanów jeszcze bardziej się pogłębić.

Do tej pory, w przypadku jakichkolwiek kłopotów w strefie euro, inwestorzy uciekali się do kupowania niemieckich, holenderskich albo francuskich obligacji. Kapitał pozostawał więc w obrębie wspólnej waluty i wartość euro nie malała. Dziś nawet francuskie obligacje nie są już tak pewne, a zewnętrzni inwestorzy są coraz bardziej zniecierpliwieni brakiem stabilności w regionie.

Pod naciskiem protestów przeciwko oszczędnościom i w związku z podjęciem przez EBC ogromnego ryzyka kredytowego, euro będzie musiało stanieć. W ten sposób nie uda się jednak rozwiązać problemów Europy. To tylko zawoalowany sposób obciążenia Niemiec kosztami upadku wspólnej waluty, co w końcu doprowadzi do tego, że ich siła nabywcza zacznie maleć. Mimo to EBC na pewno będzie starał się pobudzić inflację. I to może być gwoździem do trumny strefy euro.

>>> Polecamy: Rostowski: Euroland musi się przygotować na wypadek wyjścia Grecji

Peter Boone współpracuje z Peterson Institute for Internal Economics i London School of Economics. Jest też doradcą w firmie Salute Capital Management.

Simon Johnson jest profesorem w Szkole Zarządzania Sloana w Massachusetts Institute of Technology, pracownikiem Peterson Institute for Internal Economics oraz współautorem książki „White House Burning: The Founding Fathers, Our National Debt, and Why It Matters to You” (Biały Dom płonie: Ojcowie-założyciele, nasz dług publiczny i dlaczego cię to dotyczy).

ikona lupy />
Kryzys w strefie euro Fot. Shutterstock / ShutterStock
ikona lupy />
Simon Johnson / Bloomberg