Niezależnie od wyników obydwu operacji już dziś śmiało można powiedzieć, że polski biznesmen znów jest w centrum zainteresowania inwestorów giełdowych. W gronie drobnych udziałowców Rovese (Michał Sołowow ma ponad połowę akcji) próżno szukać pozytywnych opinii o nim. Inaczej patrzą na niego w resorcie Skarbu Państwa, który ma akcje Puław o wartości ok. miliarda złotych.
– Ma niezwykły talent do biznesu – mówi Andrzej Mochoń, prezes kieleckich targów. Opowiada, jak w jednej ze spółek, którą zarządzał, Sołowow zasiadał w radzie nadzorczej. – W stosie dokumentów szybko wychwytywał rzeczy naprawdę ważne – wspomina.
Sołowow urodził się w 1962 r. w Kielcach. Jak opowiadał kiedyś, w dzieciństwie był „zakałą pod względem zachowania”, choć także „świetnym uczniem, nawet olimpijczykiem”. Wychowywała go matka. W przerwach między lekcjami mył szyby na stacjach benzynowych, później handlował swetrami i zegarkami, pracował również w warsztacie samochodowym. Ale też wygrał ogólnopolską olimpiadę fizyczną i pisywał do kieleckiego „Echa Dnia”, którego właścicielem został po latach. W trakcie studiów na wydziale mechanicznym świętokrzyskiej politechniki połączył teorię z praktyką. W wakacje wyjeżdżał do Niemiec i pracował w warsztacie samochodowym. Do Polski wracał z kupionym w Niemczech autem, lakierował je i naprawiał, a potem sprzedawał z kilkudziesięcioprocentowym zyskiem. Gdy kończył studia, miał już w kieszeni 10 tys. dol.
Zainwestował w budowlankę. Pierwszą jego spółką był Mitex. W 2002 r. sprzedał ją z dużym zyskiem francuskiemu koncernowi Eiffage. Wcześniej jednak zrobił z niej ogólnopolskiego potentata branży budowlanej. – Przywiązuje się do ludzi, z którymi pracuje, ale nie do spółek, w które inwestuje. Buduje ich wartość i bez sentymentów odsprzedaje z zyskiem – mówi jeden z jego współpracowników. Tak zrobił ze spółką Nomi, pierwszym w Polsce supermarketem dla majsterkowiczów (kupił ją brytyjski Kingfisher). W 2005 r. Orkli sprzedał natomiast „Echo Dnia”.
Reklama
Obecnie kojarzony jest głównie ze spółkami giełdowymi. Jest znaczącym akcjonariuszem Synthosu, Rovese, Echo Investment i Barlinka. Jego majątek szacowany jest na ponad 6 mld zł, co stawia go obok takich osób jak Leszek Czarnecki czy Ryszard Krauze. – Mimo to Sołowow był i jest bardzo otwarty – mówi jego współpracownik. Do jego gabinetu w samym sercu kieleckiego biurowca Echo Investment może wejść każdy ze współpracowników. Pierwszeństwo mają ci lojalni. Lojalność to cecha, którą Sołowow ceni najbardziej – otacza się ludźmi, których zna od dawna. Kolegami, i to najlepiej ze studiów.
Widać to nawet w jego zespole rajdowym, bo Sołowow to także kierowca rajdowy. Samochodowy zew krwi poczuł już w wieku 15 lat, gdy zrobił prawo jazdy. Jak najszybciej zmieniać biegi, uczył się na maluchu, a jako 17-latek brał już udział w wyścigach dla amatorów. Zrobił wtedy licencję rajdową, ale nie miał pieniędzy na kupno odpowiedniej maszyny. Do sportu wrócił dopiero w 2001 r., kiedy wystartował w cyklu Pucharu PZM, a następnie już w mistrzostwach Polski. Karierę rajdową powoli ogranicza, zdając sobie sprawę z tego, że nie jest już najmłodszy.
Za to ogłaszając wezwanie na Puławy dał wyraźny sygnał, że w biznesie nieprędko przejdzie na emeryturę. – W tej dziedzinie nie ma punktu, do którego mógłbym dojść i powiedzieć sobie „dosyć” – powiedział w jednym z wywiadów.