Podczas spotkania mają być kontynuowane rozmowy na temat dalszej integracji systemu bankowego oraz polityki fiskalnej w krajach E17. Rynki finansowe liczą na konkretne działania ze strony przywódców największych europejskich gospodarek. Jednak po spadających notowaniach euro/dolara widać, że większość graczy nie spodziewa się, by weekend przyniósł przełom, a decyzje na nim podjęte stały się panaceum na bolączki strefy euro, szczególnie, że w ubiegły piątek kanclerz Niemiec A.Merkel po raz kolejny sprzeciwiła się pomysłowi uwspólnotowienia długu w regionie. Jak powiedział rzecznik kanclerz Niemiec „(…) odpowiedzialność i kontrola muszą iść ze sobą w parze” i takie „łatwe rozwiązania” niepokoją A.Merkel. Dolara nadal wspiera też ubiegłotygodniowa decyzja Rezerwy Federalnej USA (Fed) o wstrzymaniu się z przeprowadzeniem ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej QE3, a jedynie o przedłużeniu Operacji Twist.

W poniedziałek ciężarem dla euro mogła być też decyzja Fitch Ratings o obniżeniu długoterminowego ratingu Cypru w walucie krajowej i zagranicznej do poziomu spekulacyjnego "BB plus" z "BBB minus" z perspektywą negatywną. Jak podała agencja, przyczyną obniżenia wiarygodności kredytowej kraju jest podwyższenie szacunków Fitch co do kwoty dokapitalizowania, jakiej będą potrzebować cypryjskie banki (w szczególności: Bank of Cyprus, Cyprus Popular Bank i Hellenic Bank) w związku z ich ekspozycją na rynek grecki. Jeszcze tego samego dnia, władze Cypru zapowiedziały, że będą ubiegać się o wsparcie finansowe z EFSF i ESM, by - jak brzmiał komunikat - ograniczyć niebezpieczeństwa grożące cypryjskiej gospodarce w związku z negatywnymi zjawiskami w sektorze finansowym, który jest pod silnym wpływem greckiej gospodarki.

Tymczasem, zgodnie z oczekiwaniami, Hiszpania zwróciła się z oficjalną prośbą o europejskie wsparcie dla swojego sektora finansowego. Co jednak ciekawe, dopiero na późniejszym etapie rozmów Madryt poda, jaka kwota będzie niezbędna. Ubiegłotygodniowy, niezależny audyt hiszpańskich banków, wykazał, że będą one potrzebować 51-62 mld EUR dodatkowego kapitału, by poradzić sobie z kryzysem. Wszystkie szczegóły porozumienie w sprawie pomocy mają zostać podpisane do 9 lipca. Rynek oczekiwał takiego działania ze strony Hiszpanii stąd prośba tamtejszego ministerstwa gospodarki nie spotkała się z ich reakcją (co najwyżej widać było stabilizację na rynku długu, choć na wciąż wysokich poziomach).

Jak widać zadłużeniowy w Eurolandzie nabiera tempa, kolejne kraje zmuszone są do wyciągania ręki po międzynarodową pomoc. Na krawędzi balansują już Włochy, zaś Francja, choć na razie nie traci zaufania inwestorów (co widać po wciąż niskich rentownościach papierów skarbowych ) zaczyna obawiać się, by nie zostać wciągniętą do obecnej gry w domino. Ze względu na bardzo mocne wyeksponowanie Paryż na dług Grecji i Włoch kraj znad Loary może bowiem czekać test zaufania rynków, stąd jej usilne dążenia do natychmiastowego dokapitalizowania banków z funduszy ratunkowych strefy euro.

Reklama

W rezultacie już podczas pierwszych godzin poniedziałkowego handlu kurs EUR/USD zszedł poniżej 1,25 kierując się w ciągu dnia nadal na południe. Niewykluczone, że przed samym szczytem zintensyfikuje się gra pod ewentualne pozytywne wieści, jednakże brak porozumienia i możliwość rozczarowania sprawia, że inwestorzy nie będą nastawiać się za bardzo optymistycznie do weekendowych wydarzeń.

Obok polityki, czynnikiem podnoszącym awersję do ryzyka wśród inwestorów są słabe dane makroekonomiczne, które napływają w ostatnim czasie praktycznie ze wszystkich najważniejszych gospodarek. Po słabych odczytach dotyczących niemieckiej gospodarki (indeks Ifo, ZEW, PMI) w poniedziałek poznaliśmy kolejne indeksy koniunktury z USA. Po rozczarowującym odczycie New York Empire State oraz spadku indeksu Fed z Filadelfii do najniższego poziomu od sierpnia ubiegłego roku, pozytywnie zaskoczył wskaźnik aktywności wytwórczej Dallas Fed (+5,8 pkt w maju), rozczarował zaś indeks aktywności Chicago Fed (spadek do -0,45 pkt w maju). Przed nami jeszcze publikacja Conference Board (dzisiaj) i wskaźnika Michigan oraz Chicago PMI (w piątek). Kolejne, rozczarowujące odczyty indeksów, oddające koniunkturę w USA, mogą przyczynić się do dalszego wzrostu awersji do ryzyka. W poniedziałek opublikowano jeszcze raport dotyczący sprzedaży nowych domów w USA, który ostatecznie wypadł sporo lepiej od prognoz wynosząc 369 tys. wobec oczekiwanych 345 tys. Nie był on jednak w stanie poprawić klimatu na runku. Obawa o kondycję światowej gospodarki ponownie stała się przyczyną silnych spadków cen na giełdach w Europie, USA i Azji, zaś kurs EUR/USD nadal balansuje w okolicach 1,25 USD.

Co ciekawe, pomimo słabych nastrojów złoty pozostaje relatywnie mocny. Kurs EUR/USD notowany jest w okolicach 4,25. Jest to pozytywny sygnał wysyłany z rynków, jednakże mało prawdopodobne wydaje się, by waluta nasza mogła, bez widocznej poprawy nastrojów na rynku globalnym, w najbliższych tygodniach zyskiwać na wartości. Nadal zatem poziom 4,20 wydaje się bezpieczny, natomiast ryzyko wzrostu do 4,30 jest wysokie. Sygnałem do umocnienia PLN byłby udany test wsparcia na 4,22.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.