Z taką propozycją wystąpił wczoraj premier Dmitrij Miedwiediew. W ten sposób władze w Moskwie de facto przyznały się do porażki reformy lotnictwa cywilnego i rodzimego przemysłu lotniczego.
Rosyjski premier oświadczył, że zniesienie 20 proc. cła na pasażerskie jety jest konieczne ze względu na szybkie starzenie się rosyjskiej floty. Rzeczywista przyczyna jest jednak inna. Krajowy przemysł nie jest w stanie wyprodukować samolotów, które zastąpią przestarzałe jaki i tupolewy.
Symbolem odradzającego się lotnictwa Rosji miał zostać samolot Suchoj Superjet w wersjach, które zabierały na pokład 75 i 95 pasażerów. Dzięki nowej maszynie rosyjskie władze zamierzały zdobyć 15 proc. światowego rynku. W ramach wsparcia krajowego przemysłu lotniczego Rosjanie narzucili wysokie cła importowe, które miały być obniżone o jedną trzecią dopiero po upływie 8-letniego okresu przejściowego po wejściu Rosji do WTO. Protekcjonizm nie pomógł jednak Superjetowi. Ostateczna wersja rosyjskiego samolotu w 85 proc. składa się z zagranicznych technologii, a koszty uruchomienia seryjnej produkcji maszyny są kilkakrotnie wyższe od konkurencji. Budowa Superjeta łącznie pochłonęła 7 mld dol., podczas gdy konkurencyjny brazylijski Embraer 190 czy kanadyjski Bombardier CRJ 900 na ten cel przeznaczyły 1 – 1,5 mld dol. Kolejnym ciosem w atrakcyjność Superjeta okazała się katastrofa lotnicza w Indonezji w ramach lotu pokazowego na początku maja, w której zginęło 47 osób.
Reklama