Sudan Południowy proklamował niepodległość 9 lipca 2011 r. na mocy referendum, w którym niemal 99 proc. mieszkańców głosowało za oddzieleniem się od Północy. Referendum było wynikiem rozmów pokojowych, które w 2005 r. zakończyły trwającą 22 lata wojnę domową.

Mimo że pierwszy rok istnienia państwa był ciężki ze względu na konflikt z Północą, walki plemienne i gigantyczny skandal korupcyjny, na ulicach bawiły się tysiące ludzi. Występowały również tradycyjne zespoły różnych plemion.

"Ja mam dowód tożsamości i paszport mojego kraju" - to się dla mnie zmieniło - powiedział w rozmowie z PAP student Pouch. - Jestem wolny, ale zobaczymy co nam przyniesie przyszłość".

"Ja się dzisiaj bawię, żeby uczcić pamięć mojej mamy, brata i wszystkich, którzy przelali krew za naszą wolność" - przyznała Ayom, właścicielka małej restauracji, która większość swojego życia spędziła na Północy w Chartumie.

Reklama

Jak na święto niepodległości przystało, obchody nie mogły się obyć bez parady wojskowej armii Południa SPLA. Z tej okazji ulicami Dżuby przejechały czołgi, a nad stolicą przeleciały dwa śmigłowce bojowe, z których rozsypano papierowe flagi Republiki Sudanu Południowego.

"I po co to wszystko? Nasz rząd potrafi tylko gadać i obiecywać" - irytował się spotkany na ulicy Julius. "Dlatego postanowiłem nie brać udziału w uroczystościach. W moim życiu nic się nie zmieniło. Nie widzę, żeby komuś z moich znajomych żyło się lepiej, a wszyscy za tę wolność cierpieliśmy. To puste słowa, potrzebne nam czyny" - mówił.

O północy z niedzieli na poniedziałek ludzie śpiewali "sto lat", składali sobie życzenia, a po ulicach przy dźwięku klaksonów jeździły samochody udekorowane flagami Republiki Sudanu Południowego. Wielu zebrało się również na rondzie, gdzie rok temu zegar odliczał czas do uzyskania niepodległości.

W sudańskiej wojnie domowej między Północą a Południem, która trwała 22 lata, zginęło ponad 2,5 mln osób, a ponad 4 mln zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów.