Jego walka ma znaczenie dla całej Europy, bo od sukcesu reform zależy wypłacalność Włoch i przyszłość strefy euro. Ostatni program wielkich cięć wydatków, to dobry ruch, ale wciąż nie wiadomo, czy będzie czymś więcej niż kolejnym makijażem.

Włoski pisarz Giuseppe di Lampedusa w słynnej powieści „Lampart“ przedstawił świat chylącej się ku schyłkowi włoskiej arystokracji drugiej połowy XIX wieku. Powieść Lampedusy znalazła tak silne miejsce we włoskiej kulturze, że jej tytułu – Gattopardo – zaczęto używać jako niezależnego słowa, opisującego udawaną przemianę, próbę przejścia do nowego w taki sposób, aby utrzymać wszystko co stare. Słowo „gattopardesco“ (lamparci) oznacza zmianę bez zmian, reformę bez reform, nowość z pełnym bagażem tego, co stare.

Tito Boeri, włoski ekonomista, tak właśnie określił niedawno reformy premiera Mario Montiego, z którym wiązano wielkie nadzieje. Wielu wpływowych włoskich ekspertów wypowiada się w podobny sposób. Kryzys zadłużenia miał zmusić Włochy do głębokiej ewolucji systemu gospodarczego, a tymczasem podejmowane zmiany są dość powierzchowne. Monti miał być rycerzem, który odsunął od władzy złego Sylvio Berlusconiego i dał ludziom nową nadzieję, ale okazał się być jeźdźcem bez lancy. Rynki finansowe to widzą, dlatego rentowność włoskich obligacji wciąż jest bardzo wysoka.

Dopiero ostatni miesiąc przyniósł serię ustaw i projektów ustaw, które mają pchnąć Włochy na nową ścieżkę. Ale czy to wystarczy? Będzie to bardzo trudne.

Reklama

Czytaj cały artykuł na: