Niektóre włoskie miasta mają tak opłakaną sytuację finansową, że we wrześniu nie będzie ich stać na otwarcie szkół, twierdzą przedstawiciele władz regionalnych. To efekt cięć budżetowych.

Co najmniej 10 włoskich miast jest zagrożonych bankructwem, a cięcia budżetowe, które narzuca im rząd, mogą spowodować, że we wrześniu nie będzie pieniędzy na otwarcie szkół – pisze brytyjski portal The Daily Telegraph na podstawie doniesień z włoskiej prasy.

Miasta, w których budżet drastycznie się skurczy, to m.in. Neapol, Palermo na Sycylii i Reggio Kalabria położone na południu włoskiego buta. Trudną sytuację mają też Turyn i Mediolan. Według opinii Graziano Del Rio, przewodniczącego narodowego związku rad gminnych, sytuacja pogarsza się z dnia na dzień.

Związek gmin zapowiada oficjalny protest w Rzymie przeciwko rządowej polityce oszczędności. Ostrzeżenie przychodzi w kilka dni po tym, jak premier kraju, Mario Monti, powiedział, że Sycylia, która cieszy jedną z największych autonomii finansowych w kraju, jest na granicy niewypłacalności.

„Włoska Hellada”

Reklama

„Miasta i miejscowości w południowej Italii od lat borykają się z plagą złego zarządzania, korupcji, marnowania unijnych funduszy i wpływów mafii. Ale na czarnej liście ryzykownych miast znajdują się także te z Północy, jak Aleksandria czy Piemont” – pisze portal.

Gubernator Sycylii Raffaele Lombardo zaprzeczył w ubiegłym tygodniu, że włoska wyspa jest bliska finansowej zapaści. Według niego region ma tylko problemy z płynnością i odczuwa wpływ recesji, która ogarnęła cały kraj.

Sycylia nazywana jest „włoską Grecją”. Koszty utrzymania regionalnego parlamentu sięgają tu 716 mln euro rocznie – podaje www.eubusiness.com. Niedawno włoskie media pisały o tym, że armia urzędników państwowych na Sycylii ma najwyższe zarobki w kraju. Rekordowe pensje wynoszą nawet do 17 tys. euro miesięcznie.

„Może i mamy dług wielkości 5 mld euro, ale cały kraj jest zadłużony na 2 bln euro", powiedział Lombardo dziennikarzom w ubiegłą środę.

Premier Monti chce obniżyć ten 2 bln dług publiczny m.in. dzięki oszczędnościom w regionach. W tym roku planuje redukcję budżetu dla prowincji o 500 mln euro, a w 2013 o kolejny 1 mld. Ogółem plany rządowe zakładają redukcję rządowych wydatków na poziomie 26 mld euro w ciągu najbliższych trzech lat.

„Z takim poziomem cięć nie jesteśmy w stanie zagwarantować otwarcia roku szkolnego”, powiedział w poniedziałek Giuseppe Castiglione, prezydent prowincji Katania, który jest jednocześnie przewodniczącym związku władz samorządowych. Włoska minister spraw wewnętrznych przyznała, że sytuacja w regionach jest poważna.