Nie wszystko złoto, co z USA przychodzi

W ostatnich tygodniach w polskich i zagranicznych mediach pojawiły się informacje, że Stany Zjednoczone rozważają przekazanie Polsce kołowych transporterów opancerzonych Stryker. Sprzęt pochodziłby z zapasów wycofywanych z jednostek Gwardii Narodowej USA i miałby zostać przekazany w ramach programu nadwyżek wojskowych EDA (Excess Defense Articles).

ikona lupy />
Należący do 1. Dywizji Pancernej U.S. Army transporter opancerzony Stryker w trakcie ćwiczeń. / U.S. Army

Choć oferta brzmi kusząco, „za darmo” to jak alarmują eksperci, rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona. Polska nie uniknie kosztów: trzeba będzie zapłacić za transport, modernizację, przystosowanie do własnych systemów oraz utrzymanie i eksploatację.

Zabójczy prezent dla polskiego przemysłu?

Eksperci branżowi otwarcie krytykują pomysł przyjęcia Strykerów. Ich zdaniem, wprowadzenie do Wojska Polskiego amerykańskich transporterów to realne zagrożenie dla krajowego przemysłu zbrojeniowego, który już produkuje nowoczesne wozy bojowe, jak choćby Rosomak czy projektowane Borsuki.

ikona lupy />
BWP Borsuk / Huta Stalowa Wola

„Zajechane Strykery, które US Army chciała skierować do remontu, trafią do nas. A my zapłacimy nie tylko za ich przywrócenie do użytku, ale także za logistykę, części i serwis. To wyrok dla naszej zbrojeniówki” – grzmi jeden z komentatorów na X.com.

Nowy sprzęt, nowe problemy. Logistyka pod znakiem zapytania

Wprowadzenie nowego typu sprzętu do Sił Zbrojnych RP to nie tylko koszt, ale i chaos organizacyjny. Jak zauważają eksperci, kolejne modele pojazdów w polskich wojskach lądowych komplikują procesy szkoleniowe, serwisowe i dowodzenia. A i tak mamy już pojazdy produkcji USA, Korei Płd. i polskie. Stryker to zresztą rozwiązanie na tzw. "kolonialne" wojny jak Afganistan, a nie pełnowymiarowy konflikt, którego obawia się Polska

ikona lupy />
Rosomak to sprawdzona platforma / Shutterstock

Strykery – kiedyś je odrzuciliśmy, dziś bierzemy „za darmo”?

Historia ma swoją ironię. To właśnie koncepcja, z której narodził się Stryker, była inspiracją dla stworzenia Rosomaka – sztandarowego polskiego KTO. Kiedyś Polska zdecydowała się na własny pojazd, unikając zależności od USA. Dziś może przyjąć amerykańską konstrukcję – nawet jeśli wycofaną i zużytą. Krytycy ostrzegają: jeśli raz wejdą, już nie wyjdą. Oznacza to trwałe uzależnienie od zagranicznych dostawców, także w przypadku amunicji, części i przyszłych modernizacji.

Ukraiński front – jedyne uzasadnienie?

Niektórzy eksperci zastrzegają, że przyjęcie przez Polskę Strykerów mogłoby mieć sens tylko wtedy, gdyby były natychmiast przekazane Ukrainie, by wesprzeć jej obronę. W takim przypadku Polska pełniłaby rolę pośrednika, a pojazdy nie wpływałyby negatywnie na naszą logistykę czy przemysł.

ikona lupy />
Rosyjski dron wlatuje do amerykańskiego Strykera na Ukrainie / Inne / skan z video

Jednak na ten moment nie ma informacji o takim scenariuszu. A to oznacza, że Strykery mogą zostać z nami na dłużej, z całym pakietem problemów, które ze sobą niosą.