„Nie mamy z kim rozmawiać” – Putin o braku partnera do negocjacji

Zdaniem rosyjskiego przywódcy obecne władze Ukrainy nie mają mandatu do prowadzenia rozmów pokojowych. Jak stwierdził, Kijów popełnił strategiczny błąd, rezygnując z przeprowadzenia wyborów, co w jego opinii oznacza, że nie istnieje legalny partner do podpisywania wiążących dokumentów. – „Rosja również znajduje się w stanie konfliktu, ale wybory przeprowadziliśmy” – przypomniał Putin.

ikona lupy />
Wołodymyr Zełenski - Putin nie chce z nim rozmawiać / X.com / @ZelenskyyUa

Z tego względu wszelkie propozycje porozumień z obecnym ukraińskim kierownictwem uznaje za bezcelowe. „Najpierw referendum na terenach spornych, potem rozmowy. Ale dopiero z nowym rządem” – zaznaczył.

Plan Trumpa? Putin: „Może być podstawą porozumienia”

Zaskoczeniem dla wielu obserwatorów była otwartość Putina na inicjatywę Donalda Trumpa, który jak twierdzi Kreml wysłał sygnał gotowości do zorganizowania spotkania w Moskwie w najbliższym czasie. Prezydent Rosji przyznał, że plan pokojowy zaproponowany przez byłego prezydenta USA „uwzględnia interesy Rosji” i może zostać wykorzystany jako baza do rozmów, jeśli zostanie przełożony na „język prawny”.

ikona lupy />
Putin i Trump na Alasce / X.com

Moskwa, według Putina, otrzymała od amerykańskiej administracji dokumenty zawierające zestaw propozycji. Ich szczegóły nie są znane, ale rosyjski przywódca przyznał, że „może z nich wyniknąć nowa przestrzeń do dialogu, jeśli tylko druga strona będzie traktować je poważnie”.

G7? „Nie tęsknimy” – Putin o powrocie do światowej elity

Podczas konferencji padło również pytanie o potencjalny powrót Rosji do formatu G7, czyli tzw. „wielkiej ósemki”. Putin odpowiedział z lekką ironią: „My się tam nie prosiliśmy”. Przypomniał, że już przed wojną przestał brać udział w szczytach tego formatu i że nie otrzymał żadnego oficjalnego zaproszenia.

„Nie bardzo rozumiem, czemu wciąż nazywają się 'wielką siódemką'. Ani liczebnie, ani gospodarczo nie dominują już tak, jak kiedyś” – stwierdził. Mimo to zaznaczył, że Rosja nie odcina się od kontaktów z Zachodem, ale obecnie nie widzi realnych warunków do sensownego dialogu. „Mielibyśmy tam jechać i patrzeć sobie w oczy z chłodnym uśmiechem? To chyba nieporozumienie” – skwitował.

Rosyjskie drony coraz silniejsze

Putin pochwalił się również postępem w dziedzinie bezzałogowych statków powietrznych. „Można powiedzieć, że to prawdziwa rewolucja w rosyjskiej branży dronowej” – stwierdził. Według doniesień medialnych, Rosja zaczęła masowo wdrażać wielorazowe systemy dronów uderzeniowych i przechwytujących, co może stanowić odpowiedź na niedobory komponentów i zwiększone zapotrzebowanie frontu.

ikona lupy />
Rosyjski dron Lancet / Shutterstock

Putin zapewnił, że Rosja jest gotowa dzielić się nową technologią ze swoimi partnerami z ODKB, co sugeruje potencjalne rozszerzenie wpływów wojskowych wśród sojuszników.

Podsumowanie: pokój, ale na warunkach Moskwy

Kluczowe przesłanie Putina można streścić w jednym zdaniu: „Chcecie pokoju? Wycofajcie się.”. To twarda deklaracja, która nie pozostawia miejsca na dwuznaczność. Dla jednych to zapowiedź kontynuacji wojny, dla innych, próba postawienia Zachodu i Kijowa pod ścianą. W każdym razie jedno jest pewne: Moskwa nie zamierza zrezygnować ze swoich celów terytorialnych, nawet jeśli oznacza to długotrwały konflikt.

Putin nie wymienia wprost nazw regionów z których Ukraina ma się wycofać, ale z kontekstu jego wypowiedzi jasno wynika, że chodzi o cztery ukraińskie obwody, które Rosja formalnie zaanektowała we wrześniu 2022 roku: doniecki, ługański, chersoński i zaporoski. Choć Moskwa nie kontroluje w pełni tych terytoriów, traktuje je jako integralną część Federacji Rosyjskiej. Dlatego żąda całkowitego wycofania sił ukraińskich z tych obszarów. Co istotne, część z nich — jak np. miasto Chersoń czy znaczne fragmenty obwodu zaporoskiego — nadal pozostaje pod kontrolą Ukrainy.

Putin jasno sygnalizuje: bez spełnienia tego warunku nie będzie mowy o żadnym zawieszeniu broni. W jego narracji „pokój” oznacza nie kompromis, lecz pełne uznanie rosyjskich roszczeń terytorialnych. W praktyce jest to żądanie jednostronnej kapitulacji na wybranych odcinkach frontu, co z punktu widzenia Ukrainy — jest całkowicie nie do zaakceptowania.