Rząd postanowił sprzedać te zakłady, znacjonalizowane w rok po bezkrwawej rewolucji z 25 kwietnia 1974 r., która położyła kres rządom wywodzącym się z faszyzmu i wojnie w portugalskich koloniach, większościowemu akcjonariuszowi krajowemu lub zagranicznemu.

Przed kryzysem miały one przeszło dwutysięczną załogę.

Warunkiem sprzedaży stoczni, znajdującej się na północnym wybrzeżu Portugalii w pobliżu granicy z hiszpańską Galicią, sformułowanym przez rząd jest przedstawienie planów, które zapewnią zakładom "długofalową stabilizację".

Od swego powstania w 1944 r. stocznia w Viana de Castelo zwodowała dwieście statków pełnomorskich o wielkim tonażu.

Reklama

Państwowy portugalski koncern przemysłu obronnego Empordef, który jest obecnie właścicielem ENVC, ma zachować "znaczącą" część udziałów w stoczni, aby - jak oświadczył jego rzecznik - "zakłady pozostały we władaniu ich pracowników".

Rząd będzie przede wszystkim rozpatrywał oferty potencjalnych nabywców, którzy zapewnią, że stocznia nie zostanie rozczłonkowana.

Portugalska Rada Ministrów, ogłaszając decyzję jej sprzedaży, oświadczyła w komunikacie, że "pragnie przyczynić się do rozwoju przemysłu okrętowego w Portugalii i związanych z nim sektorów produkcji".

Według portugalskich mediów gospodarczych oferta rządowa nie wzbudziła zainteresowania rodzimego kapitału. Zainteresowała natomiast potencjalnych inwestorów rosyjskich, chińskich i brazylijskich.

Prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych była jednym z zaakceptowanych przez Lizbonę warunków finansowej akcji ratunkowej dla portugalskiej gospodarki, podjętej przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Rząd portugalski sprzedał w ostatnich miesiącach zagranicznemu, głównie chińskiemu kapitałowi, państwowe udziały w przemyśle elektrycznym i przygotowuje odstąpienie swych udziałów w portugalskich liniach lotniczych TAP i innych towarzystwach zagranicznym liniom lotniczym i firmom.