Indeks największych spółek zaczął dzień od zwyżki o 0,3 proc. Pierwsze dwie godziny handlu przyniosły jeszcze jeden atak niedźwiedzi, w wyniku którego WIG20 znalazł się w okolicach 2170 punktów, tracąc 0,6 proc.

„Szarża ta jednak została szybko odparta, głównie dzięki poprawiającym się nastrojom na głównych giełdach kontynentu. Choć straty zostały odrobione, to jednak wielkiej chęci do kontynuowania zwyżki nie było widać"- poinformował analityk Open Finance Roman Przasnyski. Indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie zaczęły dzień od wzrostów podobnej wielkości jak GPW. Po przedpołudniowej konsolidacji ruszyły w górę, zyskując zgodnie po 1 proc.

„Na informację o wzroście zasiłków dla bezrobotnych amerykanów do 386 tys. zareagował jedynie na chwilę CAC40, zmniejszając skalę zwyżki do 0,7%. Wpływ na ostudzenie nastrojów mogły mieć informacja o przetargu na hiszpańskie obligacje. Papiery sprzedano przy znacznie większe rentowności niż poprzednio. Na rynku wtórnym rentowność hiszpańskiego długu znów przekroczyła 7 proc."- ocenił analityk.

Kolejne dane zza oceanu okazały się równie niekorzystne, jak te o zasiłkach. Zawiodła sprzedaż domów na rynku wtórnym. Indeks Fed z Filadelfii zmniejszył co prawda w lipcu skalę spadku z minus 16,6 do minus 12,9 punktu, ale liczono, że wyniesie minus 7,7 punktu. Z 0,4 do minus 0,3 proc. obniżył się indeks wskaźników wyprzedzających Conference Board. „Ta seria na bykach zrobiła już nieco większe wrażenie, choć wciąż nie mogły się one zdecydować, czy martwić się stanem amerykańskiej gospodarki, czy zacierać ręce w oczekiwaniu, że Fed wreszcie przystąpi do jej ratowania. Indeksy na Wall Street po początkowej zwyżce o 0,3 proc. znalazły się nieznacznie pod kreską, by po chwili wrócić do punktu wyjścia"- podsumował Przasnyski.

Reklama

W czwartek WIG20 zakończył dzień zyskując 0,64 proc. do 2.198,92 pkt., zaś WIG wzrósł o 0,43 proc. do 40.545,64 pkt. Obroty wyniosły 897 mln zł.