Kolejny dekret konserwatywnego rządu poszukującego oszczędności w wielu dziedzinach w celu zmniejszenia wysokiego deficytu publicznego dotyczy osób nieposiadających formalnego zezwolenia na stały pobyt w Hiszpanii.

Rząd Partii Ludowej spodziewa się uzyskać dzięki wdrożeniu dekretu 1,9 miliarda euro oszczędności w skali roku.

Wywołał on w sobotę protesty uliczne w Madrycie i kilku innych miastach.

W intencji rządu był głównie wymierzony przeciwko "turystyce medycznej", uprawianej przez wielu obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej, w których świadczenia medyczne są droższe niż w Hiszpanii.

Reklama

Jednak uczestnicy protestów (wśród nich członkowie stowarzyszenia Lekarze Świata), w których w Madrycie i kilku innych miastach wzięło udział po kilkaset osób, uważają, że dekret godzi przede wszystkim w 150 000 nielegalnych, to jest najuboższych imigrantów zarobkowych z krajów pozaunijnych.

Rząd uczynił wyjątek dla nielegalnych imigrantów, którzy nie ukończyli 18. roku życia. Będą mogli korzystać z pomocy lekarskiej na tych samych zasadach co ubezpieczeni Hiszpanie. To znaczy po opłaceniu 40 proc. kosztów leków.

Na transparentach uczestników demonstracji pojawiły się hasła przeciwko "ksenofobii" i "apartheidowi w służbie zdrowia".

Lekarze uczestniczący w demonstracjach wyrażali obawy, że dekret spowoduje "zawał" w pracy hiszpańskiego pogotowia ratunkowego, ponieważ olbrzymia większość nielegalnych imigrantów zarobkowych nie jest w stanie opłacić wizyty u lekarza i kosztów lekarstw.

Nieubezpieczeni obywatele krajów UE oraz cudzoziemcy spoza Unii, którzy nie mają ubezpieczenia zdrowotnego będą mogli w przyszłości korzystać w Hiszpanii z opieki zdrowotnej po wykupieniu rocznej polisy ubezpieczeniowej za 710 euro lub miesięcznej za 59 euro, a osoby powyżej 65. roku życia - za 1865 euro (155 euro miesięcznie).

Przepisy w tej sprawie są w przygotowaniu.

1 września w Hiszpanii wszedł w życie również dekret, który obcina o 417 pozycji listę leków refundowanych dla osób ubezpieczonych.