Badacz zajmujący się klimatem, Will Steffen z Australian National University, podkreśla wyjątkowość czasów., w których żyjemy. Kilka stuleci temu, mniej więcej od czasów nastania Rewolucji Przemysłowej, rozmaite wskaźniki, takie jak liczba populacji, zużycie wody, regulacja rzek, globalna produkcja gospodarcza, liczba zagrożonych gatunków zwierząt i poziom emisji CO2 zaczęły stopniowo wstępować na tory szybkiego wzrostu.

Nagła eksplozja ludzkiej działalności w radykalny sposób zmieniła proces przebiegania zmian, który przez setki tysięcy lat miał znacznie bardziej stopniowy i powolny charakter. Zmiany te są na tyle duże, że dziś wśród naukowców mówi się o nastaniu nowej ery geologicznej – „antropocenu”. Nazwa taka ma oznaczać, że wszelkie procesy, które zachodzą na powierzchni naszej planety, są w niezwykle głęboki sposób kształtowane przez człowieka.

Z całej energii słońca, która dociera do Ziemi i nadaje się do użycia, człowiek wykorzystuje 5 proc. Prawie połowa powierzchni lądów została przekształcona przez ludzką aktywność.

Wszystko to jest rezultatem pewnej cechy, która wyróżnia nas na tle innych gatunków – niezrównanej zdolności do wytwarzania innowacji, szczególnie w zakresie technologii. Szeroki wachlarz nowych technologii, od rolnictwa po zaawansowane techniki obliczeniowe tworzy coraz więcej innowacji i zazębia się we wzajemnej spirali wpływu. Paradoksalnie, to właśnie owe technologiczne innowacje doprowadziły do naszych największych problemów – zmiany klimatu, dewastacji środowiska naturalnego czy groźby atomowego unicestwienia ludzkości.

Reklama

Planeta skończonych zasobów

Co czeka nas w przyszłości? Intensywny jak dotychczas wzrost na planecie o ograniczonej liczbie zasobów zwyczajnie nie może być kontynuowany. Jeśli innowacja jest kluczem zarówno do naszego sukcesu jak i potencjalnego zagrożenia, co możemy w tej sytuacji zrobić? Czy możemy rozbudzić nową innowacyjność? Bardziej inteligentną?

Interesujący i wartościowy sposób myślenia podsuwa w tej kwestii Sander van der Leeuw, dziekan w Szkole Rozwoju Zrównoważonego na Uniwersytecie Stanowym w Arizonie. Otóż twierdzi on, że warunkiem odnalezienia właściwej ścieżki zrównoważonego rozwoju naszej planety jest użycie technologii w zupełnie inny sposób niż robiliśmy to dotychczas.

Jak twierdzi van der Leeuw, ludzie bardzo często mylą to, co naprawdę robią z tym, co myślą, że robią. Nasze mózgi ignorują wiele ze złożoności świata, nie radząc sobie z jego wielowymiarowością.

Wszelkie stosowane w inżynierii modele, które mają oceniać np. skutki wpływu tamy na system rzeczny lub skutki wpływu emisji spalin na atmosferę, w najlepszym razie uwzględniają tylko kilka ścieżek przyczynowo-skutkowych. Jak zauważa van der Leeuw, każda ludzka działalność modyfikuje środowisko naturalne w znacznie większy sposób, niż powszechnie się uważa, ponieważ złożoność środowiska jest dalece większa niż możliwości ludzkiego mózgu, aby mógł to uchwycić.

Daje nam to niezwykle głęboki wgląd w naszą rzeczywistość. Pozwala nam bowiem wyjaśnić, dlaczego nasze innowacje z jednej strony mogą nam ułatwić życie i pomóc w widoczny sposób, z drugiej zaś mogą również wpływać na środowisko w zakresie dla nas niedostrzegalnym.

Efekty naszych działań przez długi czas odkładają i kumulują się w środowisku – zarówno naturalnym, jak również społecznym czy fizycznym. Zazwyczaj nie jesteśmy ich świadomi do czasu, aż nie wystąpią „niezamierzone konsekwencje”, tak dobrze znane w historii rozwoju technologii.

Możemy na przykład nie wiedzieć jeszcze, co tak naprawdę stoi za epidemią otyłości w Zachodnich krajach. Wiemy za to na pewno, że może to być konsekwencją jednej lub więcej technologii – wytwarzania jedzenia, dystrybucji, transportu, rozrywki czy nawet reklamy.

Brawurowe i lekkomyślne innowacje

Jeśli analiza zaprezentowana przez van der Leeuwa jest prawdziwa, powinniśmy zacząć poważnie się obawiać o naszą przyszłość. Jesteśmy bowiem obecnie wręcz zamknięci w strategii bezmyślnej innowacji. Jeśli szukamy dalszego wzrostu gospodarczego tylko na drodze jeszcze szybszej innowacji, niezamierzony wpływ na nasze środowisko będzie rósł jeszcze szybciej.

Van der Leeuw proponuje jednak pewne rozwiązanie: musimy dokonywać innowacji w inny niż dotychczas sposób - używać technologii, aby zmniejszać rozdźwięk pomiędzy rzeczywistością, a tym, co postrzega nasz mózg.

Nowe technologie obliczeniowe i komunikacyjne mogą poprawić naszą zdolność do radzenia sobie z dużą ilością informacji. Dzięki nim możemy budować więcej, bardziej adekwatnych modeli rzeczywistości. W zasadzie to już się dzieje w niektórych dziedzinach, jak na przykład modele klimatu wielkiej skali, które zawierają miliony zmiennych atmosferycznych, czy modele ekonomiczne, które starają się uwzględnić każdy najmniejszy biznes i gospodarstwo domowe.

Koniec końców, perspektywa van der Leeuwa może zarówno zainspirować jak i otrzeźwić. Mamy obecnie bezprecedensową możliwość, aby w świadomie zaradzić naszym ograniczeniom poznawczym i użyć dostępnych technologii w celu zwiększenia możliwości naszych mózgów. Pozwoli to nam zrozumieć świat w dużo głębszy sposób, niż miało to dotychczas miejsce. Wszystko czego potrzebujemy, to wiedza i wola, aby uczynić to naszym celem.

Mark Buchanan jest fizykiem teoretykiem oraz autorem książki “The Social Atom: Why the Rich Get Richer, Cheaters Get Caught and Your Neighbor Usually Looks Like You”.

>>> Czytaj też: Buchanan: Biologia podpowiada, jak rozwiązać kryzys finansowy