Tym bardziej że w odróżnieniu od np. Japonii – z którą toczy obecnie spór o wyspy Senkaku/Diaoyu – Pekin zwiększa wydatki na obronność i intensywnie modernizuje siły zbrojne.
Tak naprawdę 300-metrowy Liaoning jest wyremontowanym i unowocześnionym sowieckim okrętem, który Chiny kupiły od Ukrainy, a zanim osiągnie pełną zdolność bojową, minie jeszcze kilka lat. Nie zmienia to faktu, że jest to dowód rosnących ambicji Państwa Środka. Lotniskowiec będzie na razie wykorzystywany do ćwiczeń i testów przeprowadzanych pod kątem budowy tego typu jednostek własnej konstrukcji. Według amerykańskiego Departamentu Obrony Chińczycy pracują już nad tym i pierwszy prawdziwie chiński lotniskowiec może trafić do służby po roku 2015. Zresztą już w tej chwili Pekin dołączył do bardzo elitarnego grona – poza nim lotniskowce ma tylko dziewięć państw, przy czym jedynie US Navy dysponuje flotą większą niż dwie sztuki (pływa 11 amerykańskich jednostek, a 3 są w budowie).
Władze w Pekinie poprzez oficjalną agencję informacyjną Xinhua zapewniły wprawdzie, że Chiny nie zamierzają włączać się do wyścigu zbrojeń, stwarzać zagrożenia dla innych państw ani wykorzystywać siły gospodarczej do zbrojeń, ale fakty są zupełnie inne. Według oficjalnych danych chińskie wydatki na zbrojenia wyniosą w tym roku 670,2 mld juanów (106 mld dol.), co stanowi wzrost o 11,2 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. To wprawdzie wciąż cztery razy mniej niż w przypadku Stanów Zjednoczonych, ale już dwa razy więcej od znajdującej się na trzecim miejscu Rosji. Poza tym Chińczycy przeznaczają na wojsko coraz więcej – i modernizują wszystkie rodzaje sił zbrojnych – zaś Amerykanie muszą budżet Pentagonu ograniczać.
Coraz większą pewność siebie Pekinu zresztą widać nie tylko w sporze o archipelag bezludnych, ale bogatych w złoża ropy i gazu wysepek Senkaku/Diaoyu. W tym miesiącu Chiny ostrzegły Waszyngton, by nie mieszał się w spory terytorialne między nimi a innymi państwami regionu. Podobne spory co o Senkaku/Diaou – choć obecnie uśpione – Chiny toczą także z Wietnamem, Filipinami, Koreą Południową, nie mówiąc już o Tajwanie, który oficjalnie pozostaje zbuntowaną prowincją.
Reklama