Wydawałoby się, że jest to wiadomość zupełnie nieistotna, bo czym nadzwyczajnym są przerwy techniczne w systemie gazociągów, elektrowniach, kopalniach, rafineriach i tak dalej? Ale informacja obiegła polskie media, zwłaszcza elektroniczne, niekiedy towarzyszyły jej dodatkowe dane mówiące o tym, że na razie przez Nord Stream płynie niewiele gazu i cała ta kosztowna instalacja jest wykorzystywana zaledwie na pół gwizdka.
To oczywiste, że Gazociąg Północny jest u nas tematem wrażliwym, jego powstanie nie budzi w Polsce najmniejszego entuzjazmu, stąd też wyczulenie mediów na najdrobniejsze nawet informacje dotyczące jego funkcjonowania. Nie da się przy tym ukryć również tonu pewnej satysfakcji: wrogi nam Gazociąg Północny nie funkcjonuje, jak powinien, dobrze im tak. Ten ton brzmiał także przy sprawie znacznie poważniejszej, sprzed paru tygodni, kiedy Komisja Europejska wszczęła oficjalne postępowanie, podejrzewając Gazprom o praktyki monopolistyczne w Europie Środkowo-Wschodniej.
Tutaj satysfakcja jest o tyle uprawniona, że być może działania Brukseli rzeczywiście powstrzymają koncern przed zbyt swobodnym traktowaniem partnerów z naszej części kontynentu. Jednak myli się ten, kto sądzi, że działania Komisji odniosą szerszy skutek, chociażby w postaci utarcia nosa Putinowi, pokazania Rosji, że Europa jest w stanie kłócić się z nią w sposób twardy i zasadniczy, a światowy biznes wreszcie się dowie, z kim tak naprawdę ma do czynienia.
Nic z tych rzeczy. Wynika to z prostego faktu, że świat, przynajmniej w wymiarze gospodarczym, stawia na Rosję. Atrakcyjność szybko rozwijających się krajów BRIC – Brazylia, Rosja, Indie, Chiny – nie jest żadną mrzonką, tylko rzeczywistością. Na rosyjskim rynku światowy biznes notuje gigantyczne wzrosty sprzedaży i to w najróżniejszych branżach, od motoryzacji po dobra szybko zbywalne.
Reklama
Takiej okazji w targanym kryzysem świecie oczywiście nie można sobie odpuścić. A co jest dobre dla wielkich koncernów, z reguły jest też dobre dla polityków. Dlatego niezależnie od tego, co wyczynia Gazprom w Europie Środkowo-Wschodniej, będą oni forsować dobre kontakty z Rosjanami. Nawet wtedy, gdy w Rosji mamy do czynienia z ewidentnym łamaniem zasad demokracji. Kłania się tutaj model chiński – z tamtejszymi towarzyszami idzie się przecież dogadać i robić z nimi świetne interesy.
Co ciekawe, w tym stawianiu na Rosję nie przeszkadza jeszcze jedna rzecz: to tak naprawdę dosyć słaba gospodarka, znacznie słabsza chociażby od chińskiej, nie tylko w wymiarze statystycznym, ale, by tak rzec, jakościowym. Słabsza, bo zdywersyfikowana w znacznie mniejszym stopniu i de facto oparta na surowcach. Na razie Rosja zarabia na nich krocie, ale wystarczy większe tąpnięcie na rynku surowcowym, by jej gospodarka znalazła się w tarapatach. A jeśli dojdzie jeszcze do tego chaos polityczny... Teraz nikt się tym jednak nie przejmuje. BRIC ma swoje pięć minut, Rosja również.
Na rzeczywistość nie ma się co obrażać, warto jednak zapytać, co w takiej sytuacji ma zrobić Polska. Jedna odpowiedź wydaje się jasna, ta dotycząca gazu. Realną alternatywę dla dostaw z Rosji stworzyć trzeba, to kwestia bezpieczeństwa, także cenowego. I to akurat się dzieje – gazoport, program budowy z połączeń z zachodnimi gazociągami, wreszcie jakaś perspektywa gazu łupkowego. W końcu jesteśmy tutaj do przodu.
Gorzej z wymiarem szerszym, czyli z tym, jak w ogóle mają wyglądać polsko-rosyjskie stosunki biznesowe. I obawiam się, że kompletnie nie ma na to pomysłu. Model chiński, na którego stosowanie zdecydował się Zachód? Proszę bardzo, tylko wymaga on wsparcia ze strony najwyższych oficjeli. Już widzę, jak zaczynają mocno promować polsko-rosyjskie kontakty biznesowe i jaką polityczną zadymą się to kończy. A nie miejmy złudzeń, bez poparcia dużej polityki dużych interesów się nie zrobi, zwłaszcza w krajach takich jak Rosja.
Może zatem postępować jak dotąd – drobnymi kroczkami wchodzić na rynek, co pozwala na luksus nikłego przejmowania się polsko-rosyjskimi napięciami i kompletnym brakiem zaufania w wielkiej polityce? Być może to dobra droga, być może też droga jedyna. Żal jednak tylko, że my posuwamy się drobnymi kroczkami, a inni w Rosji robią naprawdę wielkie interesy.