Specjalny sprawozdawca Narodów Zjednoczonych do spraw żywności Olivier De Schutter zaapelował we wtorek o walkę z nadmierną eksploatacją oceanów przez rybołówstwo przemysłowe. "Trwa grabież oceanu" - powiedział, przedstawiając w Oslo raport ONZ na ten temat.

"To jak grabież ziemi, tyle że mniej się o tym mówi i mniej to widać" - zaznaczył. Moce połowowe floty światowej są co najmniej dwa razy wyższe, niż powinny, aby zapewnić odnawianie się zasobów, i co gorsza, moce przemysłowych flot rybołówczych wciąż rosną - powiedział, wyjaśniając, że rządy wydają około 30-34 mld dolarów rocznie na subsydiowanie rybołówstwa.

47-stronicowy raport ONZ zatytułowany "Rybołówstwo i prawo do żywności", który zostanie przekazany Zgromadzeniu Ogólnemu ONZ, stwierdza, że 15 proc. zwierzęcego białka spożywanego na całym świecie pochodzi z ryb. W krajach o niskich dochodach udział białka z ryb jest wyższy - sięga 23 proc. w Azji i nawet 50 proc. w Afryce Zachodniej. Co więcej, w krajach rozwijających się z rybołówstwa żyje 12 mln drobnych rybaków.

Aby nie narażać swego bezpieczeństwa żywnościowego, rozwijające się kraje żyjące z połowów powinny zaostrzyć zasady dostępności swoich wód dla przemysłowych flot połowowych, które rozwijają się gwałtownie i w których skład wchodzą statki Chin, Rosji, Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i Japonii.

Reklama

"Statki przemysłowe mogą wydawać się rozwiązaniem ekonomicznym, ale wyłącznie dlatego, że floty te otrzymują istotne subwencje i jednocześnie przerzucają na zewnątrz koszty przełowienia i degradację zasobów" - powiedział.

Zasobom oceanów zagraża nie tylko przełowienie, ale też stosowane na szeroką skalę wyrzucanie martwych ryb, zakwaszenie oceanu i zanieczyszczenia wszelkiego rodzaju. Z połowów nielegalnych pochodzi od 10 do 28 mln ton ryb rocznie, podczas gdy około 7,3 mln ton - niemal 10 proc. wszystkich złowionych ryb - jest co roku wyrzucanych, jako ryby złowione ubocznie - pokazuje raport, według którego rybołówstwo na skalę przemysłową jest najbardziej marnotrawnym korzystaniem z zasobów morskich.

Poza nadmierną eksploatacją zasobów zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego w niektórych krajach stanowi również globalizacja handlu w sektorze rybołówstwa. Obecnie około 40 proc. złowionych ryb sprzedawanych jest na całym świecie, w porównaniu z tylko 5 proc. ryżu i 20 proc. pszenicy. W ten sposób międzynarodowy popyt może osłabiać, a nawet pozbawiać tego źródła żywności lokalną ludność.

By temu przeciwdziałać, konieczne staje się wzmocnienie kontroli, rewizja zezwoleń wydawanych wielkim statkom rybołówczym w strefach ich połowów, tworzenie lokalnych spółdzielni rybackich, zmniejszenie subwencji dla statków przetwórni i tworzenie morskich stref chronionych.

Na rybołówstwo skierowana jest mniejsza uwaga niż na rolnictwo, co częściowo wiąże się z tym, że cały sektor rybołówczy zatrudnia na świecie tylko 200 mln ludzi, podczas gdy drobnych rolników jest 1,5 miliarda - dodał de Schutter.

ONZ wzywa, stwierdzając w raporcie, że lokalne rybołówstwo jest o wiele wydajniejsze i mniej marnotrawne niż przemysłowe, do promowania rybołówstwa na małą skalę. Pozyskuje ono więcej ryb w stosunku do ilości zużytego paliwa niż flota przemysłowa.

Tymczasem rybołówstwu na małą skalę szkodzą również naruszanie wód cudzych i ciche porozumienia o dostępie do wód terytorialnych, prowadzące do pozbawienia zasobów ludność lokalną. Jako przykład raport podaje wyspy zachodniego i środkowego Pacyfiku, które dostają jedynie 6 proc. wartości złowionych u ich wybrzeży tuńczyków, wartych 3 mld dolarów. 94 proc. zachowują obce floty połowowe. Podobnie Gwinea-Bissau dostaje w ramach porozumienia z UE zaledwie 2 proc. wartości ryb złowionych u swych wybrzeży.

Według raportu globalna produkcja ryb to około 143 mln ton, z czego 90 mln ton pochodzi z odławiania dzikich ryb, a 53 z hodowlanej gospodarki rybnej.