Informację potwierdziło ministerstwo Skarbu Państwa, które od dwóch tygodni nie potrafiło odpowiedzieć na pytanie, czy przelało na konta LOT-u 400 milionów złotych. W połowie grudnia Polskie Linie Lotnicze w związku z bardzo trudną sytuacją finansową wystąpiły do ministerstwa o pomoc publiczną.

Przed świętami w mediach ukazywały się nieoficjalne informacje, jakoby pieniądze już zostały przelane. Pożyczka została udzielona bez zgody Komisji Europejskiej, do której wniosek o zaakceptowanie pomocy publicznej naszemu narodowemu przewoźnikowi złożył polski rząd.

>>> Czytaj też: LOT: potrzebujemy pieniędzy rządu na restrukturyzację

W sumie LOT liczy na około miliard złotych pomocy.

Reklama

Adrian Furgalski w rozmowie z IAR wyjaśnia, że przekazywanie pieniędzy LOT-owi jest nie do końca uzasadnione ekonomicznie. Jego zdaniem wspieranie tej firmy z budżetu państwa to rozdawanie pieniędzy lekką reką. LOT od lat tłumaczy, że jest w restrukturyzacji, że ma problemy finansowe. Mimo różnych działań, poprawy sytuacji spółki nie widać - tłumaczy ekspert.

>>> Czytaj też: Tusk: LOT otrzymał pożyczkę, a nie pomoc publiczną

Furgalski przypomina, że w ubiegłym roku państwo odkupiło od LOT-u przy pomocy państwowych spółek aktywa polskiego przewoźnika. Do LOT-u miało trafić nawet 900 milionów złotych, które zostały "przejedzone". Kolejnym problemem może być Komisja Europejska. Jak wyjaśnia, jeżeli eksperci Komisji negatywnie źle ocenią program restrukturyzacji spółki, to LOT będzie miał potężne kłopoty. Istnieje ryzyko, że pieniądze będą musiały zostać zwrócone, a to oznaczałoby definitywny koniec dla LOT-u.

>>> Czytaj też: Rząd nie powinien ratować LOT-u pieniędzmi podatników