Jedyną daną, jaką wczoraj poznali inwestorzy była produkcja przemysłowa w strefie euro, jednak nie znalazła ona odzwierciedlenia w rynku, choć okazała się dużo słabsza od oczekiwań (spadek w listopadzie o 0,3% m/m i 3,7% r/r wobec prognoz odpowiednio na poziomie plus 0,1% i minus 3,2%). W rezultacie podczas sesji europejskiej kurs EUR/USD „trzymał” się okolic weekendowych poziomów (szczyt na poziomie 1,3403 USD, dołek przy 1,333 USD). Impulsu do zmian nie dało też wieczorne (po zamknięciu Wall Street) wystąpienie szefa Fed B.Bernanke na Uniwersytecie Michigan, które poświęcone było polityce pieniężnej, ożywieniu gospodarczemu i wyzwaniom przed jakimi w długim terminie stoi amerykańska gospodarka.

Bez echa przeszła też konferencja prasowa prezydenta B.Obamy, podczas której wezwał on Republikanów, aby nie blokowali limitu zadłużenia, bowiem konsekwencje niepodniesienia pułapu zadłużenia będą katastrofalne. Podobnie jak półtora roku temu Republikanie domagają się bowiem, by warunkiem podniesienia pułapu zadłużenia była dalsza redukcja wydatków rządowych. Wskutek stałego wzrostu deficytu i długu publicznego USA zbliżają się ponownie do ustawowego limitu zadłużenia. Jeżeli nie zostanie on podniesiony, rząd nie będzie mógł zaciągać dalszych pożyczek, potrzebnych na pokrywanie bieżących wydatków.

Wtorkowy handel na rynku głównej pary walutowej rozpoczynamy więc w okolicach poniedziałkowego zamknięcia, na poziomie 1,335.

Jak widać potencjał aprecjacyjny euro słabnie. W kolejnych dniach tygodnia kluczowe dla rynków bazowych będą dane makroekonomiczne płynące z USA, które mogą na powrót przywołać dyskusję nt. potencjalnego czasu trwania programu QE3 i tym samym przyczynić się do dalszego odrobienia strat przez dolara. Kurs EUR/USD na koniec tygodnia mógłby potencjalnie nawet powrócić w okolice wsparcia na 1,30 USD. Z drugiej jednak strony, patrząc z technicznego punktu widzenia, ponowne naruszenie okolice 1,3385 USD (co jest niewykluczone dopóki euro znajduje się powyżej 1,33 USD) otworzyłoby drogę do wyższych poziomów, z testem 1,35 USD włącznie.

Reklama

Tymczasem od dalszego osłabienia się wobec euro tydzień rozpoczął frank szwajcarski. Kurs EUR/CHF podążą w kierunku 1,24 – poziomu ostatni raz notowanego w trzeciej dekadzie grudnia 2011 roku. Presja na osłabienie CHF zatem powraca ze zdwojoną siłą. We wrześniu ubiegłego roku za sprawą spekulacji o możliwym wprowadzeniu przez banki komercyjne, a nawet sam SNB, ujemnych stóp procentowych (co miałoby zniechęcać rynek do przechowywania kapitału w szwajcarskiej walucie, bowiem wówczas trzeba byłoby zwyczajnie już za bezpieczeństwo płacić) kurs EUR/CHF podniósł się do lekko ponad 1,218. Teraz na korzyść wspólnej waluty działają słabnące obawy o perspektywy europejskiej gospodarki, a impulsem do wzrostów stała się styczniowa konferencja prasowa prezesa EBC M.Draghiego podczas której tchnął on nadzieję w rynki wskazując, że w 2013 aktywność gospodarcza Europy powinna wrócić do trendu wzrostowego. Udane aukcje obligacji skarbowych Włoch i Hiszpanii sprawiły też, że słabną obawy o wypłacalność tych państw, co obniża awersję do ryzyka. Część inwestorów wycofuje więc kapitał ze Szwajcarii, uznawanej za bezpieczną przystań w czasie niepokoju na rynkach inwestując w aktywa o wyższej stopie zwrotu. Niemniej temat opłat od depozytów w szwajcarskich bankach też nadal ma wpływ ma kondycję franka szwajcarskiego.

W kraju, złoty nadal powyżej 4,10. Poniedziałkowy atak na opór przy 4,135 nie powiódł się i jeszcze podczas sesji europejskiej kurs EUR/PLN powrócił w okolice 4,12. Tymczasem, dzięki wzrostom notowań EUR/CHF złoty zaczyna wyraźnie zyskiwać na wartości względem franka szwajcarskiego. Podczas sesji w Azji kurs CHF/PLN wynosił już mniej niż 3,32 podczas gdy jeszcze tydzień temu niewiele brakowało mu do poziom 3,42. W poniedziałek poznaliśmy jedynie dane na temat podaży pieniądza M3 (wzrost w grudniu o 4,6% r/r – zgodnie z oczekiwaniami). Publikacja ta stanowi jednak preludium do zaplanowanej na ten tydzień serii danych krajowych, z których najważniejsze dla notowań złotego trafią na rynek w piątek (produkcja przemysłowa). W centrum uwagi znajdą się też dane inflacyjne, które GUS poda już dzisiaj. Zdaniem MF w grudniu indeks CPI spadnie do 2,5% r/r z 2,8% w listopadzie (bazowa do 1,6% r/r), zaś w kolejnych miesiącach 2013 roku ceny konsumpcyjne powinny spaść poniżej 1,5%. Jak podkreślił Resort, „(…) czynnikami, które będą sprzyjały spadkowi inflacji jest obniżka cen gazu, ograniczona możliwość podniesienia cen energii, a także utrzymująca się niska presja placowa”.

Jeśli poziom grudniowej inflacji nie będzie znacząco odbiegał od rynkowej prognozy 2,5% r/r nie powinien istotnie wpłynąć na notowania złotego.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale