Dynamika produkcji rozczarowała inwestorów, co znalazło przełożenie w dalszym osłabianiu funta brytyjskiego. Rynek oczekiwał, że produkcja wzrosła w styczniu 2013r. o 0,1% m/m i była o 1,1% niższa niż w styczniu 2012r., tymczasem raport pokazał miesięczny jej spadek o 1,2% i aż o 2,9% w układzie rocznym. W dół zrewidowane zostały także odczyty za grudzień. Ten dużo głębszy od szacowanego spadek dynamiki produkcji przemysłowej na Wyspach rozbudził i tak już mocne oczekiwania na zwiększenie przez Bank Anglii programu skupu aktywów w ramach ilościowego luzowania polityki monetarnej (QE). Co więcej ożyły obawy, że gospodarka Wielkiej Brytanii wejdzie w trzecią recesję w ciągu ostatnich 4 lat po tym jak IV kwartał 2012r. przyniósł spadek dynamiki PKB o 0,3% kw/kw, pomimo, że słabe dane styczniowe były w dużej mierze skutkiem zawieszenia wydobycia ropy naftowej i gazu na jednej z platform wiertniczych na Morzu Północnym. Producenci na Wyspach nadal boleśnie odczuwają też przedłużającą się recesję w strefie euro, która jest największym partnerem handlowym Wielkiej Brytanii. Nie zachwyca też popyt krajowy. To wszystko dało impuls do wspomnianej przeceny funta. Para GBP/USD osiągnęła podczas wtorkowej sesji europejskiej najniższy poziom do czerwca 2010 roku schodząc w okolice 1,483. Był to zatem już piaty dzień z rzędu przeceny GBP implikujący zniżkę od początku roku łącznie o blisko 15 centów w stosunku do dolara. Trend na GBP/USD jest klarowny. Pomimo podjętych wielu prób odreagowania (z technicznego punktu widzenia) kontynuacja trendu spadkowego pary GBP/USD jest wspierana sygnałem sprzedaży, jaki pojawił się po udanym teście strefy wsparcia rozciągającej się pomiędzy 1,52-1,53 USD - budowanej po dołkach z okresu wrzesień 2010 – czerwiec 2012.

Bez kierunku pozostaje nadal rynek euro/dolara. We wtorek podczas europejskich kwotowań kurs EUR/USD podjął kolejną próbę oderwania się od wsparcia na 1,30 do którego powrócił dzień wcześniej po nieudanej próbie przełamania 1,305. I tym razem, choć udało się zbudować kolejne lokalne maksimum, to jednak wciąż wyraźnie brakuje na tyle silnego impulsu, by mógł on nadać kierunek głównej parze walutowej. Cały czas na rynku dominuje niska zmienność. Niewykluczone, że dzisiejsza publikacja danych o sprzedaży detalicznej w USA pomoże parze wyrwać się z konsolidacji. Dane z ubiegłego tygodnia pokazały, że amerykańska gospodarka nabiera tempa. Jeśli sprzedaż również pozytywnie zaskoczy (rynek spodziewa się wzrostu o 0,5% m/m) wskazując, że obniżenie płac następujące po wygaśnięciu części ulg podatkowych od wynagrodzeń znacząco nie wpłynęło na wydatki konsumentów, euro znajdzie się pod presją. Naruszenie strefy 1,29-1,295 USD, prowadzące do zejścia poniżej jej dolnego ograniczenia pozwoli na test okolic 1,27-1,28 USD. Jeśli natomiast dane rozczarują ograniczając oczekiwania związane z szybszym odejściem Fed od programu QE3 wówczas euro/dolar stanie przed szansą na test strefy 1,315-1,32. Taki ruch byłby jak najbardziej uzasadniony biorąc pod uwagę średnioterminowe wyprzedanie rynku.

Niemniej, po piątkowym spadku, który doprowadził do wyrysowania dużej czarnej świecy by kurs EUR/USD mógł celować w wyższe poziomy potrzebny jest naprawdę silny impuls prowzrostowy. A tymczasem niepokój o strefę euro nie ustaje. Prezes Bundesbanku J.Wiedmann ostrzegł we wtorek, że mimo ostatniego uspokojenia rynków finansowych, kryzys w regionie jeszcze się nie zakończył. Zaznaczył on jednak, że Euroland zdołał w jego ocenie odzyskać część zaufania nadszarpniętego przez kryzys zadłużeniowy.

Złoty nadal stabilny. We wtorek kurs EUR/PLN konsolidował się w przedziale 4,134-4,153. W centrum uwagi znajdują się czwartkowe dane inflacyjne, ale nie powinny mieć one większego wpływu na notowania naszej waluty. Złoty pozostanie więc wrażliwy na zmiany z szerokiego rynku.

Reklama

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.