Choć mechanizm o nazwie instrument na rzecz konwergencji i konkurencyjności dotyczy tylko ich, do przystąpienia do niego zachęcana jest też Polska.
Projekt przedstawiony przez Komisję Europejską zakłada konieczność przeprowadzenia reform strukturalnych przez kraje ze strefy euro, co ma zapobiec przyszłym kryzysom finansowym i stymulować wzrost. KE proponuje wdrażanie instrumentu za pomocą dwustronnych kontraktów zawieranych przez poszczególne kraje z Komisją oraz jednoczesnego wsparcia finansowego dla nich. Kontrakty zawierałyby mapę drogową z określonym czasem na spełnienie warunków ekonomicznych. – Kryzys finansowy pokazał, że brak reform w jednym kraju ma fatalny wpływ na sytuację w innych, stąd konieczność przeprowadzenia strukturalnych reform w całej strefie euro – czytamy w dokumencie.
Pytań jednak jest więcej niż odpowiedzi. Do ustalenia pozostaje to, czy kontrakty byłyby obligatoryjne, czy dobrowolne. Nie wiadomo, jakiego typu reformy miałyby być finansowane dzięki nim. Inne procedury obejmowałyby kraje o względnie stabilnej sytuacji makroekonomicznej, a inne te mniej stabilne. Jak na razie Komisja proponuje, by to ona wysyłała zaproszenie do poszczególnych krajów (uwzględniające ich specyfikę i skonsultowane z ich przedstawicielami). Komisja sprawdzałaby też raz do roku stopień wcielenia w życie postanowień z kontraktu, a państwa musiałyby wysyłać sprawozdania z Narodowego Planu Reform. Przy czym bardziej istotny byłby stopień realizacji konkretnych reform i założeń niż liczby za tym stojące. Czyli ważniejsze byłoby powołanie mechanizmu stymulującego wzrost zatrudnienia niż konkretna liczba osób, które dzięki niemu znajdą pracę. No i nie ma też odpowiedzi na najważniejsze pytanie – o wysokość budżetu.
Reklama

Co to oznacza dla Polski?

Z polskiego punktu widzenia istotne jest, czy także kraje spoza strefy euro mogłyby podpisywać kontrakty. Jak na razie KE popiera taką możliwość w przypadku krajów, „które jeszcze nie są, ale w przyszłości chcą być członkami strefy euro”. Także Niemcy się za tym opowiadają.
– Dla Polski istotne jest, że Komisja zostawia nam drzwi otwarte do przyłączenia się do tej inicjatywy przez możliwość podpisania z nią kontraktów na reformy przez kraje spoza Eurolandu. Co ważniejsze, formalnie instrument ten byłby częścią budżetu UE, ale nie wchodziłby w skład wieloletnich ram finansowych, z których finansowane są kluczowe dla Polski polityki – spójność i rolnictwo – mówi eurodeputowana PO Sidonia Jędrzejewska.