Można powiedzieć, że wracamy z dalekiej podróży – uśmiecha się Michał M. Lisiecki, 37-letni udziałowiec giełdowej Platformy Mediowej Point Group, która wczoraj zaprezentowała nowe prognozy wyników finansowych. Po ubiegłorocznym spadku przychodów o 5,5 proc. w tym ma być wzrost o 11 proc. Strata netto w wysokości 4 mln zł w roku ubiegłym w tym ma się zamienić na 4 mln zł zysku operacyjnego (planowany czysty zysk to 2,3 mln zł). Skąd ta nagła odmiana w przypadku wydawcy prasowego, który – jak wszyscy na rynku – boryka się z problemami spadku sprzedaży kioskowej prasy oraz kurczących się wpływów reklamowych?
Lisiecki argumentuje, że spółka właśnie przeszła głęboką restrukturyzację i opiera swój biznes na tym, co uznała za najcenniejsze. – Działamy w tej części rynku prasy, która jest wisienką na tym torcie i najbardziej opiera się spadkom. Powiem więcej, segment tygodników opinii mocno się poszerzył – podkreśla Lisiecki, którego firma wydaje „Wprost”, miesięcznik „Film”, a niedawno zainwestowała w „Tygodnik Lisickiego – Do Rzeczy”.
Szef PMPG ma na rynku albo fanów, albo krytyków. Żadnych półśrodków. Wiele osób zarzuca mu megalomanię w kwestii kreślonych często dalekosiężnych planów i wizji. Niektórych kłuje jego wyrazistość i chęć wyróżniania się. Obiektywnie każdy przyzna jednak, że jako przedsiębiorca Lisiecki nie ogląda się za siebie i chwyta nadarzające się okazje, często w brawurowy sposób.
Reklama

Człowiek, który pokochał media

Będąc jeszcze studentem, przyjechał do redakcji tygodnika „Wprost” z pytaniem, ile musi mieć pieniędzy, by założyć własną gazetę. Niedługo potem Lisiecki wystartował ze studenckim pismem „Dlaczego”. Musiała minąć dekada, by jako wydawca Michał M. Lisiecki przejął „Wprost” od rodziny Królów. Chwilę potem, jak mówili niektórzy, porwał się z motyką na słońce, sprowadzając do Polski biznesowy magazyn „Bloomberg Businessweek”. Jeden z największych sukcesów wydawniczych ostatnich lat w Stanach Zjednoczonych musiał jednak zmierzyć się z twardymi realiami polskiego rynku prasy. PMPG przestał wydawać pismo, ale szybko przejęła je Presspublica Grzegorza Hajdarowicza. W zamian, po wybuchu konfliktu Hajdarowicza z twórcami „Uważam Rze” pod kierownictwem Pawła Lisickiego, Michał Lisiecki zaproponował naczelnemu tygodnika współpracę. I tak powstał „Tygodnik Lisickiego – Do Rzeczy”, które dołączył do portfolio PMPG.
– To są teraz nasze filary – mówi Lisiecki. – Teraz pracujemy nad kolejnym projektem, który zapewni nam dywersyfikacje przychodów i ekspozycję na większy rynek reklamy, jakim jest telewizja.
Wydawca chce wejść na cyfrowy multipleks z kanałem edukacyjnym. Jak się nie uda, stworzy stację dla kablówek i platform o tematyce publicystyczno-rozrywkowej. – To będzie taka lepsza Superstacja – zapewnia Lisiecki. Nadawanie ma zacząć w przyszłym roku. Choć telewizja będzie miała własną redakcję, naturalnym zapleczem mają być „Wprost” i „Do Rzeczy”. Na sfinansowanie startu PMPG może wydać do 20 mln zł, w części z długu. Ale to nie koniec, bo na celowniku są też przejęcia. Wstępne rozmowy już trwają.
Także z inwestorami dla PMPG. – Za chwilę zaczynamy spotkania z funduszami zainteresowanymi wejściem do spółki. Najpierw musimy także znaleźć obiekt przejęć na rynku telewizyjnym, pod który zrobimy emisję dla zainteresowanych funduszy – tłumaczy swoją strategię Lisiecki.