W ciągu miesiąca Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, KGHM, PGE oraz Enea i Tauron zawiążą konsorcjum i ogłoszą szczegóły planu poszukiwań gazu łupkowego na koncesji Wejherowo. Trwające od trzech kwartałów prace nad wspólnym przedsięwzięciem są już na finiszu, ustalono m.in. udział poszczególnych firm w finansowaniu wierceń. Spółki nie zdradzają szczegółów.

>>> Czytaj też: Gaz z Rosji rujnuje Ukrainę. Pod koniec roku ruszy wydobycie surowca łupków

Dariusz Lubera, prezes Tauronu, wyjawił nam skalę zaangażowania. – Jeśli nie pojawią się nieoczekiwane przeszkody, w tym roku rozpoczniemy finansowanie programu poszukiwań gazu łupkowego. Tegoroczne wydatki z tego tytułu nie przekroczą jednak w przypadku Tauronu kilkudziesięciu milionów złotych – zaznacza. Jak ustaliliśmy, podobną sumę chce przeznaczyć na ten cel KGHM oraz inni członkowie konsorcjum. Budżet na poszukiwania w 2013 r. przekroczy 100 mln zł. To stosunkowo niewiele, biorąc pod uwagę to, że cały projekt KCT (skrót od nazw miejscowości Kochanów, Częstków i Tępcz, w których prowadzone będą wiercenia) ma kosztować konsorcjum 1,72 mld zł. Firmy wciąż mają wątpliwości co do angażowania się w to przedsięwzięcie. Nie ukrywają, że decyzję o przystąpieniu do KCT podjęły za namową resortu skarbu.

Choć prace nad budową konsorcjum miały zakończyć się w 2012 r., już dwukrotnie przedłużano ten termin. Biznes jest wyjątkowo niepewny. Doświadczyło już tego PGNiG. Koncern wykonał – właśnie na koncesji Wejherowo – jeden z pierwszych odwiertów w Polsce. Otwór Lubocino miał być tym miejscem, w którym miało ruszyć pierwsze wydobycie już z końcem 2014 r. W ostatnich miesiącach PGNiG dokonało tam szczelinowania, ale spółka natrafiła na problemy techniczne. Zdaniem Mirosława Szkałuby, wiceprezesa PGNiG, kłopoty są na tyle poważne, że pierwsze wydobycie niekonwencjonalnego surowca ruszy nie w Lubocinie, lecz na Podkarpaciu. Dziś rok 2014 wydaje się mało realny.

Reklama

Jeśli chodzi o projekty konsorcjum, mówi się raczej o 2016 r. jako prawdopodobnym terminie uruchomienia produkcji. Klimat wokół budowy konsorcjum pod przewodnictwem PGNiG dodatkowo psuje to, że Krzysztof Bocian, nowo wybrany wiceprezes PGNiG odpowiedzialny za poszukiwania (stanowisko miał objąć 2 kwietnia), niespodziewanie zrezygnował. Wczoraj nie skomentował tej decyzji. Nieoficjalnie mówi się, że PGNiG nie było w stanie spełnić jego oczekiwań finansowych. Zgodnie z podpisanym w lipcu ubiegłego roku listem intencyjnym PGNiG, KGHM, PGE, Tauron i Enea zobowiązały się do wywiercenia w miejscowościach Kochanów, Częstków i Tępcz po jednym otworze pionowym i 12 horyzontalnych wraz z zabiegami szczelinowania. Deklarowana przez spółki kwota wystarczy na zrealizowanie tych minimalnych zobowiązań (koszt wykonania jednego odwiertu to 30–40 mln zł).

PGNiG zapewnia, że dotychczasowy brak umowy między partnerami w niczym nie zaburzył harmonogramu robót. – Na KCT prowadzimy prace tak, jakbyśmy mieli ten projekt wykonać sami. Brak ostatecznej wersji umowy niczego nie opóźnia – zapewnia Małgorzata Olczyk z biura prasowego PGNiG. W ciągu kilku najbliższych miesięcy wykonany zostanie więc pierwszy odwiert. – Aktualnie trwają przygotowania do wiercenia otworu Kochanowo, które rozpoczniemy za kilka tygodni – tłumaczy Olczyk. PGNiG jest właścicielem koncesji Wejherowo, uznawanej za jedną z najbardziej perspektywicznych. To właśnie ten koncern będzie liderem konsorcjum na etapie poszukiwawczo-rozpoznawczym. Potem funkcję operatora w projekcie KCT ma przejąć specjalnie utworzona przez partnerów spółka celowa.