Analitycy WGC zwracają uwagę, że dolar pozostaje wciąż główną walutą światową, ale jego supremacja w nadchodzących latach już nie jest taka pewna.

Zalety kruszcu nasuwają się dość łatwo – to lokata bez ryzyka kursowego typowego dla walut, a ponadto operująca na bardzo głębokim, a zarazem płynnym rynku. Tworzenie rezerw w złocie wydaje się optymalną strategią, szczególnie w dobie spowolnienia gospodarczego i kryzysu zadłużeniowego.

- W ciągu ostatniej dekady rezerwy banków centralnych dostosowywały się do globalizacji rynków finansowych i systematycznie ulegały przebudowie. Dolar i euro wciąż stanowią zdecydowaną większość rezerw walutowych, ale ich łączny udział w portfelach spadł od 2000 r. do 2012 r. z 78 proc. do 74 proc. – zauważa Łukasz Wróbel, główny analityk w Noble Securities.

>>> Czytaj również: Rynki wschodzące nie wierzą już w euro. Banki centralne BRICS wyprzedają euro

Reklama

Mniej ryzykowne aktywa

W opinii Łukasza Wróbla, pieniądze są przesuwane. Po pierwsze – w stronę wiarygodnych aktywów z państw, które podczas kryzysu finansowego zdołały uchronić się przed obniżkami ratingów – m.in. papierami skarbowymi denominowanymi w duńskiej koronie, australijskim i kanadyjskim dolarze oraz chińskim juanie.

- Problem z tymi papierami polega na tym, że ich ceny są dość mocno skorelowane z innymi ryzykownymi aktywami, co może generować straty w okresach zawirowań oraz dodatkowo są one zbyt płytkie, aby bank centralny mógł bez zachwiania notowaniami na bieżąco dostosowywać swoje zaangażowanie – ocenia Łukasz Wróbel.

Prawdopodobnie dlatego, po ponad dwóch dekadach wyprzedaży złota, począwszy od 2010 r. banki centralne ponownie stały się kupującymi złoto.

- WGC szacuje, że każdego dnia posiadaczy zmieniają sztabki o wartości sięgającej 7 proc. całego rynku złota o wartości ok. 3400 mld dol. – podkreśla analityk z Noble Securities.

>>> Cały artykuł czytaj na Obserwatorfinansowy.pl