Rok wcześniej w zamówieniach publicznych wydano 144 mld zł, a w 2010 r. aż 167 mld zł. – Kończą się dotacje unijne, więc kończą się duże publiczne zamówienia. Chude lata widać już w wielu branżach – ocenia w rozmowie z DGP były wiceminister rozwoju regionalnego dr Jerzy Kwieciński.

Przetarg, jaki wspólnie ogłosiło sześć miast z aglomeracji katowickiej na zbudowanie i modernizację komunikacji tramwajowej, wart był ponad 652 mln zł. Budowa dwóch platform do systemu e-zdrowia warta jest ok. 700 mln zł. Za projekt budowy sieci szerokopasmowego internetu województwo podlaskie zapłaci ok. 180 mln zł. Wszystkie te zamówienia łączy nie tylko to, że zostały zawarte w poprzednim roku, ale także to, że są współfinansowane z dotacji unijnych. Rynek zamówień publicznych jest bowiem ściśle powiązany z cyklem wdrażania przez Polskę funduszy unijnych. Do 2010 r. wartość ogłaszanych kontraktów rosła, bo publiczne instytucje rozdzielały fundusze UE przyznane na lata 2007–2013 i rozpisywały coraz więcej przetargów.

Wraz z 20-procentowym spadkiem wartości zamówień w ciągu dwóch lat widać koniec rządowo-samorządowego eldorado. – Tłuste lata dla firm nadejdą najwcześniej w 2015 r. wraz z nowym prognozowaniem – mówi Kwieciński. Najbardziej na zmniejszeniu publicznych wydatków cierpi branża budowlana, usługi doradcze i informatyka. Widać to w statystykach UZP. Przetargi budowlane stanowiły pod względem wartości aż 45 proc. całego rynku, zamówienia na dostawy miały 27 proc. wartości wydatkowanych środków, a kontrakty na usługi – 28 proc.

Być może na odbicie w przetargach trzeba będzie poczekać dłużej niż do 2015 r., bo proces tworzenia projektów i rozpisywania przetargów zajmuje nawet po kilkadziesiąt miesięcy.

Reklama

Nie tylko koniec wartkiego strumienia euro wpływa na zmniejszenie wartości przetargów. – Samorządy mają problemy ze znalezieniem własnych środków na zamówienia. Trudniej im o kredyty na finansowanie zadań uzupełniających, np. dojazdów do dróg budowanych z pieniędzy unijnych. Spadają też dochody gmin z PIT i CIT – tłumaczy Grzegorz Lang, ekspert ds. zamówień publicznych z PKPP Lewiatan. A to administracja samorządowa stanowi największą grupę zamawiających – w 2012 r. odpowiedzialna była aż za 45,9 proc. przetargów. Na kolejnym miejscu znalazły się zakłady opieki zdrowotnej (5,7 proc.).

Lang zwraca także uwagę na problemy wynikające z niedostosowania ustawy o zamówieniach publicznych do zmieniającego się otoczenia prawno-gospodarczego. – Ustawę uchwalono w 2004 r., od tamtej pory sporo się zmieniło i dziś prawo w niektórych aspektach jest nazbyt liberalne, a w innych przeregulowuje – mówi Lange.