Alex Salmond ma już niewiele ponad rok, by przekonać Szkotów do głosowania w referendum niepodległościowym za zerwaniem unii z Anglią.

Głównym atutem Szkotów były dotąd złoża ropy i gazu pod Morzem Północnym. Ale w konfrontacji z retoryką globalnego ocieplenia i wyczerpywaniem się tych zapasów, Alex Salmond sięgnął po inne argumenty, które dziś przedstawił. "Szkocki sektor przemysłowy eksportuje prawie za 15 miliardów funtów rocznie. Mamy sektor alkoholu i żywności, z obrotami ponad 12 miliardów funtów. Sektor technologiczny, medyczny, jedne z najlepszych uczelni na świecie i jedną czwartą potencjału energii odnawialnej całego kontynentu europejskiego" - wyliczał Salmond.

>>> Czytaj też: Zagraniczne spółki w Rosji stracą majątki w ramach odwetu

Tymczasem przeciwnicy niepodległości, czyli wszystkie pozostałe partie polityczne, podkreślają uzależnienie Szkocji od brytyjskiego sektora finansowego i uprzywilejowaną pozycję w rozdziale funduszy z budżetu rządu w Londynie. Te argumenty wydają się bardziej przemawiać do zapobiegliwych Szkotów. Najnowszy sondaż wskazuje, że wśród tych, którzy już postanowili jak zagłosują we wrześniu przyszłego roku - dwie trzecie chce pozostać w Wielkiej Brytanii.

Reklama