Wciągu ostatnich 13 lat (2002–2012) ceny miedzi na światowych rynkach ustawicznie rosły, od 0,60 dol. za funt w 2002 r. do 3,15 dol. za funt 24 kwietnia 2013 r. Tym samym w omawianym okresie ceny tego surowca wzrosły aż pięciokrotnie.

Rodzi się pytanie, czy nastąpił już kres tych wzrostów, czy też tendencja utrzyma się jeszcze przez jakiś czas. Odpowiedź wymaga przeanalizowania kilku podstawowych zjawisk. 40 proc. popytu na miedź rafinowaną przypada na Chiny. W 2012 r. światowy popyt na miedź rafinowaną wzrósł o 3,1 proc. w porównaniu z 2011 r., głównie z powodu wzrostu popytu na ten surowiec w Państwie Środka.

W przemyśle miedziowym stale rosną koszty wydobycia i przerobu rudy. Wzrost popytu na miedź wynika z coraz szerszego zastosowania tego surowca. W przeciętnym samochodzie osobowym jest 1,5 km drutu miedzianego, a całkowita ilość tego metalu waha się od 20 kg w małych samochodach do 45 kg w samochodach luksusowych i hybrydowych. W wymienionym okresie miała także miejsce silna deprecjacja dolara USA. Między 2002 a 2008 r. ważony kurs dolara (po korekcie inflacyjnej) osłabił się o 25 proc. (w tym o 18 proc. w stosunku do chińskiego juana), czyli w tempie 3–4 proc. rocznie.

Po krótkim okresie wzrostu (2008) dolar ponownie zaczął tracić na wartości w latach 2009–2012. Istotne zatem znaczenie będzie mieć tempo wzrostu gospodarczego w Chinach w najbliższy latach. Większość ekspertów reprezentuje pogląd, że w 2014 r. tempo wzrostu w tym kraju spadnie do 6,5 proc. Jeśli nie nastąpi wzrost popytu na miedź w innych krajach, to ceny tego metalu będą wykazywać tendencję zniżkową. Z drugiej strony obserwujemy stopniowy wzrost produkcji miedzi przez światowych producentów. Globalne zdolności dostaw tego metalu wzrosły z 80 proc. w 2011 r. do 82 proc. w 2012 r. W konsekwencji, jeśli popyt będzie maleć, nieuchronnie wzrosną zapasy surowca. Oznacza to, że przewidywania co do spadku cen miedzi w 2013 i 2014 r. są w pełni uzasadnione. Inną sprawa jest to, czy spadki te będą trwałe i zapoczątkują trwałą tendencję obniżki cen.

Reklama

Cykl zmian cen miedzi zależy od dwóch czynników. Przejściowych (dostosowania po stronie popytu) i stałych (postęp techniczny, zastosowanie surowców alternatywnych, np. grafenu). Obecne zmiany cen miedzi wydają się konsekwencją obserwowanego na rynku normalnego cyklu wahań. Wszystko wskazuje na to, że rysuje się tendencja zniżkowa cen tego metalu, ale wątpliwe, aby cykl ten rozpoczął się już w 2014 r. W Chile obserwujemy w ostatnich 2–3 latach dość gwałtowny wzrost kosztów wydobycia i produkcji miedzi. Jest to spowodowane wzrostem kosztów energii elektrycznej (brak dostatecznej liczby elektrowni), ograniczeniami środowiskowymi, wysokim kosztem odsalania wody morskiej, rosnącymi kosztami pracy (duża liczba nowych inwestycji sprawiła, że brakuje w Chile personelu fachowego do obsługi licznych firm zagranicznych chcących wydobywać miedź).

Jeszcze w 1995 r. koszty produkcji 1 tony miedzi wynosiły w Chile około 5 tys. dol. W 2013 r. koszty te wzrosły do 17 tys. dol. za 1 tonę, a w niektórych przypadkach nawet do 25 tys. dol. za tonę. Oznacza to, że w przypadku Chile granicą opłacalności produkcji miedzi jest cena 2,65 dol. za tonę. Spadki notowań miedzi poniżej 3 dol. za funt oznaczać będą rosnące kłopoty dla chilijskich producentów.

Dla polskiej firmy KGHM czynnikiem dodatkowo utrudniającym, generującym znaczne koszty, jest konieczność sprostania wysokim oczekiwaniom władz i lokalnych społeczności Sierra Gorda w zakresie CSR (corporate social responsibility). Lokalne władze nigdy nie ukrywały, że każdy inwestor na ich terenie musi spełnić wiele wymogów środowiskowych (budowa odsalarni i sprowadzanie odsolonej wody morskiej niezbędnej do produkcji, rozbudowa osiedli mieszkaniowych, dróg i infrastruktury itd.). Kolejnym utrudnieniem są skomplikowane przepisy prawne kodeksu pracy (czego przykładem jest konieczność wypłat bardzo wysokich odpraw pracownikom w przypadku rozwiązywania umowy o pracę). Wreszcie odrębną kwestię stanowi zderzenie kulturowe w kontaktach zagranicznych pracowników KGHM z innym środowiskiem i metodami zarządzania. W Sierra Gorda zderzają się polskie metody zarządzania z kanadyjskimi, japońskimi w kontekście skomplikowanego prawa i obyczajów chilijskich gospodarzy.

Dodać należy, że duża część górników pochodzi z jeszcze bardziej odmiennych kultur, takich jak Boliwia, Peru i Kolumbia. Jak widać, mamy do czynienia z bardzo wieloma zmiennymi, na które pojedyncze firmy nie mają wpływu. Oznacza to, że rzeczywiste koszty zaangażowania KGHM w Chile mogą się okazać o wiele wyższe od wstępnych prognoz, na co już wskazują ostatnie analizy kosztów.

Autorem artykułu jest prof. Ryszard Piasecki kierownik Katedry Ekonomii Rozwoju na Uniwersytecie Łódzkim, były ambasador RP w Chile.

>>> Czytaj też: KGHM może sprzedać pakiet 10,4 proc. akcji Tauronu