Problem wciąż jest duży, a ryzyko, że przeterminowanej płatności nigdy się nie uzyska, rośnie – twierdzi ubezpieczyciel Atradius.
W bazach Bisnode – według danych z końca kwietnia – są wymienione należności niezapłacone na czas na kwotę 1,2 mld zł. To o prawie 7 proc. mniej niż rok wcześniej.
– Jeśli przyjąć, że zatory płatnicze nie rosną tak dynamicznie jak jeszcze kilka miesięcy temu, to rzeczywiście nastąpiła poprawa. Ale z drugiej strony trudno o niej mówić, jeśli weźmiemy pod uwagę wysoki poziom, na jakim ciągle się utrzymują – mówi Tomasz Starzyk z Bisnode Polska. I dodaje, że łączna skala zatorów zmalała dzięki dwóm branżom: budowlanej i spożywczej. W budownictwie fala upadłości z ubiegłego roku skłoniła firmy do bardziej uważnego dobierania kontrahentów, co przełożyło się na mniejszy odsetek nietrafionych kontraktów. W branży spożywczej zatory zmalały co prawda o 15 proc., ale liczba spraw w tym czasie wzrosła o blisko 6 proc. To zresztą cecha charakterystyczna ogółu danych – przy spadającej wielkości zaległości liczba niezapłaconych faktur wzrosła o 7,5 proc. w ciągu roku.
Sektory spożywczy i budowlany – mimo spadku wielkości zatorów – nadal są w ścisłej czołówce zestawienia wywiadowni. Największy problem z uzyskaniem zapłaty ma ten pierwszy (niemal 3 tys. faktur na prawie 262,3 mln zł), na drugim miejscu znalazła się branża grzewcza (producenci i sprzedawcy instalacji, ale też dystrybutorzy ciepła) z ponad 6,8 tys. spraw na niemal 209 mln zł. Na trzecim jest budownictwo (ok. 6 tys. długów o łącznej wartości 174,1 mln zł).
Reklama
Problem zatorów nie znika, na co wskazują także badania innych firm. Z opublikowanego wczoraj raportu Atradiusa – spółki zajmującej się ubezpieczaniem należności – wynika, że wyraźnie (o prawie 40 proc. w ciągu roku) wzrosła wartość faktur niepłaconych od 3 miesięcy i dłużej. Stanowią one 7,2 proc. całego portfela należności w sprzedaży krajowej (rok temu było to 5,3 proc.). O jedną trzecią zwiększyły się należności nieściągalne (5,8 proc. należności ogółem, 4,4 proc. przed rokiem).
Kłopoty z uzyskaniem płatności na czas przekładają się na coraz większą niechęć polskich firm do udzielania kredytu kupieckiego. 46,8 proc. polskich klientów Atradiusa obecnie udziela takiego kredytu. Rok temu odsetek ten wynosił 50 proc. Paweł Szczepankowski, dyrektor zarządzający spółki, mówi, że wydłuża się też okres przeterminowania płatności. Wylicza, że luka między faktycznym spływem należności a średnim okresem kredytowania w ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrosła do 43 dni, powiększając się o 60 proc.
– Przeterminowanie faktury jest obciążone wyższym ryzykiem finalnej niewypłacalności odbiorcy niż rok temu – uważa. I dlatego, jak dodaje, firmy ufają sobie coraz mniej.
– Tendencje do ograniczania obrotu kredytowego obserwowane u nas są zgodne z tymi, które widzimy w pozostałych krajach europejskich – mówi Szczepankowski.
>>> Czytaj też: Zatory płatnicze rosną