Stało się tak głównie dzięki lepszym danym napływającym z Japonii, gdzie zerową inflację uważa się za lepszy odczyt i żywy dowód na to, że być może Abenomika działa. Smutne, ale prawdziwe. W ramach teraz już naturalnej reakcji w notowaniach USD/JPY przeważają zakupy, przez co (jak zwykle) zaczyna się mówić
o skomplikowanych strukturach związanych z opcjami, ulokowanych po drodze na 100.
Tak naprawdę dzisiaj nie ma to większego znaczenia, gdyż to koniec miesiąca i kwartału oraz przepływy będą miały więcej do powiedzenia niż cokolwiek innego.
Skoro mówimy o przepływach na koniec miesiąca itp., to przez kilka ostatnich dni w okolicach fixingów oraz w ich trakcie widzieliśmy ogólny popyt na dolara amerykańskiego, a tendencja ta najprawdopodobniej dzisiaj się utrzyma. Próby zyskania jakiegokolwiek wglądu w sytuację z dzisiejszego zachowania cen będą daremne i szczerze mówiąc niewarte zachodu.
Przechodząc dalej (wskakuję jak zawsze na krótką chwilę na moją zaimprowizowaną mównicę), to czy ktoś jeszcze zauważył, jak bardzo Rezerwa Federalna wystawia „komunikację z rynkiem” na pośmiewisko? Prezes Rezerwy Ben Bernanke wygłasza swoje kazanie na górze – dobrze. Mówi nam, że ograniczanie luzowania ilościowego oraz zmniejszanie tempa zakupów obligacji to inna rzeczywistość, która dotknie najbliższy wam rynek obligacji już wkrótce. Rynek reaguje prawidłowo tak, jak powinien – w porządku. Ale potem w kolejnych dniach do akcji wkracza całe mnóstwo gadających głów z Rezerwy (po tym, jak indeks SPX poleciał na łeb na szyję, a rentowności na krótkich i długich końcach krzywej wystrzeliły w górę) – i tu zaczynają się schody. Wybitne „gołębie” mają zapatrywania jastrzębi, wybitne „jastrzębie” mają zapatrywania gołębi, a najważniejsze przesłanie, stuknięte dzieciaki (mam na myśli szeroki rynek), jest takie, że najwyraźniej źle zrozumieliście Bernankego i – nie panikujcie – wszystko pod kontrolą, a dane ani odrobinę nie skłaniają do jakiegokolwiek ograniczania, a już tym bardziej rychłego. Jak chcecie zachować jakąkolwiek wiarygodność? No naprawdę. Chociaż nie znoszę Hilsenratha, jestem niemal gotowy mu zaufać i faktycznie słuchać, co on ma do powiedzenia, a nie któregokolwiek
z tych muppetów.
Dobra, wystarczy. Dzisiejszy rynek...
Cóż, pewnie znowu będzie to samo, szum końca miesiąca i nic poza tym. Jeśli chodzi o dane, mamy kanadyjskie PKB, jak również odczyty PMI z Chicago i indeks zaufania z Michigan. Już jeżeli, to te dwa ostatnie odczyty mogą zwyczajnie potwierdzić, co już wiemy, czyli że sytuacja w USA nie jest tak różowa, jak inni by chcieli, byśmy sądzili.
Poziomy...
EUR/USD: 1,2950 do 1,3080
GBP/USD: Zlecenia stop poniżej 1,5200 (związane z barierami aktywującymi), oferty kupna
w okolicach 1,5175/80. Ku górze oferty sprzedaży na 1,5280/1,5330
USD/JPY: na 99,50 ochrona związana z barierami i oferty sprzedaży. Ku dołowi oferty kupna w okolicach 98,30
USD/CAD: Oferty sprzedaży (realizujący zyski) w okolicach 1,5030, świeże oferty kupna
w okolicach 1,0430/1,0380 (dla tych, którzy sądzą, że USD/CAD poleciał w kosmos).
Kaski włóż i powodzenia.