Wczoraj wojskowy sędzia uznał go winnym większości zarzutów, z wyjątkiem zdrady kraju.

Prokuratura postawiła Bradleyowi Manningowi 21 zarzutów. Najpoważniejszy z nich to pomoc wrogom Stanów Zjednoczonych, za co groziła automatyczna kara dożywocia. Sędzia Denise Lind stwierdziła jednak, że przekazanie Wikileaks i publikacja przez ten portal tajnych dokumentów nie może zostać zakwalifikowana jako zdrada. Lind uznała jednak Manninga za winnego 19 pozostałych zarzutów, w tym sześciu zarzutów szpiegostwa, kradzieży rządowych dokumentów i zdrady tajemnic państwowych.

Dziś proces 25-letniego żołnierza wkroczy w fazę wymierzania kary. Teoretycznie Manningowi grozi 136 lat więzienia, ale według ekspertów wyrok będzie wyraźnie niższy. Mimo to będzie on stanowić przestrogę dla kolejnych Amerykanów, którzy chcieliby ujawnić tajemnice państwowe. Decyzja sędziego wojskowego zwiększa też prawdopodobieństwo postawienia przez Amerykanów w stan oskarżenia twórcy Wikileaks Juliana Assange’a, który współpracował z Manningiem przy publikacji tajnych dokumentów.

>>> Czytaj także: Assange: Snowdena nic nie powstrzyma, wyjawi kolejne sekrety

Reklama